poniedziałek, 11 marca 2013

Nowa tęsknota

W dzisiejszych czasach, w sercach rosnącej liczby biblijnie wierzących chrześcijan narasta nowa tęsknota za nadzwyczajnym przeżyciem duchowym. A jeszcze więcej jest takich, którzy lękają, się tego i którzy wysuwają zastrzeżenia wskazujące na niezrozumienie prawd lub oczywistą niewiarę. Wśród przyczyn wpływających na owo niezrozumienie wymieniają oni neurotyczność, psychozy, wyznawców pseudochrześcijańskich kultów i nieposkromionych fanatyków, podciągając ich pod wspólny mianownik, jako zwolenników „głębszego życia”.

Chociaż, rzecz jasna, jest to zupełnie niedorzeczne, sam fakt istnienia takiego pomieszania pojęć zmusza tych, którzy zalecają życie w pełni Ducha, do określenia swych pojęć i wyjaśnienia stanowiska. A więc o co nam chodzi i co zalecamy? Jeżeli chodzi o mnie, jestem głęboko przeświadczony o tym, że nauczam jedynie Chrystusa, i to Ukrzyżowanego. Abym mógł przyjąć jakąś naukę lub nawet jakiś kierunek, muszę być przekonany, że jest to nauka biblijna, a także apostolska z ducha i charakteru. Musi ona także być w pełnej zgodzie z tym, co najlepsze w historii i tradycji Kościoła, co wyrażało się najdoskonalszymi uczynkami poświęcenia, najwspanialszymi i najbardziej promiennymi hymnami i najwznioślejszymi przeżyciami, jakie przejawiały sic w biografiach chrześcijan.

Musi ona mieścić się we wzorcu prawdy, jaki przekazały nam takie święte dusze, jak na przykład Bernard z Clairvaux, Jan od Krzyża, Molinos, Mikołaj z Kuzy, John Fletcher, Dawid Brainerd, Reginald Heber, Evan Roberts, generał Booth i wiele innych dusz, które choć mniej uhonorowane i jeszcze mniej znane. stworzyły to, co dr Paul S. Rees (w innym, co prawda, kontekście) nazywa ,.ziarnem przetrwania”. Termin ten jest trafny, ponieważ to właśnie tacy wyjątkowi chrześcijanie uratowali chrześcijaństwo od popadnięcia pod całkowity wpływ duchowej miernoty, którą należało przezwyciężyć.

Kiedy mówimy o głębszym życiu . nie chodzi nam w istocie rzeczy o nic głębszego niż po prostu o wiarę Nowego Testamentu. Chodzi raczej o nakłonienie wierzących, aby sięgnęli do głębi Ewangelii, poszukując tych bogactw, które ona z pewnością zawiera, a których z pewnością nam brakuje. „Głębsze życie” jest głębsze tylko dlatego, że życie przeciętnego chrześcijanina jest tragicznie płytkie. Głoszący dzisiaj zasady „głębszego życia” ustępują każdemu z chrześcijan, którzy otaczali Pawła lub Piotra w okresie wczesnego chrześcijaństwa. Nie osiągnęli oni jeszcze, być może, zbyt dużego postępu, jednak ich twarze są już zwrócone ku światłości i przywołują nas. Przykro jest patrzeć. jakich to używamy zabiegów, aby usprawiedliwić naszą niechęć do zwracania uwagi na ich wołanie, na ich wezwanie, aby przez osobiste, duchowe doświadczenia wejść w posiadanie tych wielkich przywilejów danych nam w Jezusie Chrystusie, aby starać się rozsmakować we wspaniałych owocach wewnętrznego uwielbienia tak w duchu, jak i w prawdzie. Aby osiągnąć ten ideał, musimy, jeśli to konieczne, posunąć się dalej niż nasi zadowoleni bracia i sami ponieść konsekwencje wszelkiego rodzaju nacisków, mogących z powyższych powodów powstać.

(…) Czy ktoś, kto jest prawdziwie zrodzony z Ducha, o ile nie ma uprzedzeń pochodzących ze złego nauczania, może opierać się takiemu doskonałemu oczyszczeniu serca, które by umożliwiło mu doskonale miłować Boga i godnie Go uwielbiać? Właśnie w tym sensie mówimy o potrzebie doświadczenia „głębszego życia”. Chodzi nam tylko o to, aby to doświadczenie przeniknęło serce, a nie było jedynie akceptacją umysłu. Nikefor, ojciec Kościoła Wschodniego, w małej rozprawce o życiu w pełni Ducha, rozpoczyna od wezwania, które brzmi dla nas dziwnie dlatego tylko, że od dawna jesteśmy przyzwyczajeni naśladować Jezusa z daleka i żyjemy wśród ludzi, którzy również naśladują Go z daleka.

„Ty, który pragniesz zdobyć cudowną, boską jasność naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, który pragniesz odczuć Boży ogień w swoim sercu, który dążysz do doznania i praktycznego odczucia pojednania z Bogiem, który w celu odkrycia i wzięcia w posiadanie skarbu zakopanego wgłębi twego serca odrzucasz wszystko, co światowe, który pragniesz, by właśnie teraz płomień twej duszy zajaśniał, i dla tego celu wyrzekasz się całego świata, który chcesz przez świadome przeżycie poznać i przyjąć Królestwo Niebieskie przebywające w tobie, pójdź, a ja udzielę ci nauki wiecznego, niebiańskiego żywota,..”

Takie cytaty z łatwością można by mnożyć i wypełnić nimi pół tuzina tomów. W żadnej generacji nie obumarła całkowicie tego rodzaju tęsknota do Boga. Zawsze są tacy, którzy gardzą marnymi ścieżkami i z uporem starają się kroczyć stromą drogą duchowej doskonałości. A jednak, co jest dosyć dziwne, słowo „doskonałość” nigdy nie oznaczało dla nich duchowego punktu końcowego, ani też takiego stanu czystości ducha, który czyniłby czujność i modlitwę niepotrzebną. Jest dokładnie na odwrót.

Fragment z książki "Klucz do głębszego życia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz