wtorek, 5 lutego 2013

„Świętymi bądźcie” nie jest mottem do oprawienia w ramki

Fundamentem każdego prawdziwego chrześcijańskiego doświadczenia jest mocna i zdrowa moralność. Tam, gdzie pozwala się na grzech w życiu, tam żadna radość nie ma racji bytu, żadne szczęście nie ma prawa nawet zaistnieć. Nie wolno szukać usprawiedliwienia dla jakiegokolwiek pogwałcenia sprawiedliwości, wymawiając się wzniosłością przeżycia religijnego. Poszukiwanie wysublimowanych stanów emocjonalnych, gdy żyje się w grzechu, prowadzi do samozwiedzenia, a następnie na Boży sąd. „Świętymi bądźcie” nie jest mottem do oprawienia w ramki i zawieszenia na ścianie. To jest ważne przykazanie Pana, do którego należy cała Ziemia. „Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni. Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie! Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie.” Prawdziwym celem chrześcijaństwa jest bycie świętym, a nie szczęśliwym. Tylko święte serce może stać się mieszkaniem Ducha Świętego.

Duch Święty jest także duchowym płomieniem. Tylko On może wynieść nasze uwielbienie na prawdziwie duchowe wyżyny. Powinniśmy przyjąć raz na zawsze, że moralność i etyka, nawet najbardziej wzniosłe w swoich zasadach, nigdy nie staną się chrześcijaństwem. Wiara w Chrystusa ma za zadanie podnieść duszę do prawdziwej jedności z Bogiem, wprowadzić do naszego doświadczenia religijnego element ponadracjonalny, który przewyższa dobroć tak bardzo, jak niebiosa ziemię. Przyjście Ducha opisane w Dziejach Apostolskich wniosło ze sobą ponaddoczesność, tajemnicze podniesienie tonu, którego intensywności nie mają nawet Ewangelie. Dzieje Apostolskie są z całą pewnością napisane w kluczu majorowym. Nie można znaleźć w nich śladu smutku stworzenia, żadnych trwałych rozczarowań, żadnego drżenia z niepewności. Ich nastrój jest niebiański. Znajdujemy w nich ducha zwycięskiego, który nigdy nie będzie rezultatem religijności. Radość pierwszych chrześcijan nie wypływała z logicznego przeanalizowania faktów. Nie rozumowali, że: Chrystus zmartwychwstał, dlatego powinniśmy się cieszyć. Ich radość dorównywała wielkością cudowi zmartwychwstania; bo rzeczywiście są one ze sobą organicznie związane. Pełne czystości moralnej szczęście Stwórcy zamieszkało w piersiach odkupionego stworzenia, więc nie mogli się nie radować.

Płomień Ducha ma także charakter intelektualny. Teologowie mówią, że rozum jest jednym z atrybutów Boskości. Nie powinno być żadnej niezgodności między najgłębszymi doświadczeniami Ducha a najwyższymi osiągnięciami ludzkiego intelektu. Nic nie będzie w stanie ograniczyć intelektu chrześcijanina w przewidzianych dla niego ramach mocy i wielkości, jeśli zostanie on całkowicie poddany Bogu. Jakże zimny i martwy jest intelekt bez błogosławieństwa. Największy nawet umysł, lecz pozbawiony zbawczej pobożności, może obrócić się przeciwko rasie ludzkiej i zalać krwią świat lub, co jeszcze gorsze, wydać na świat myśli, które staną się przez wieki, i długo po tym jak sam obróci się w proch, nieustannym przekleństwem dla ludzkości. Natomiast umysł wypełniony Duchem jest radością dla Boga i rozkoszą dla wszystkich ludzi dobrej woli. Jakże wiele straciłby świat, gdyby go pozbawić wypełnionego miłością umysłu Dawida czy apostoła Jana, czy Izaaka Wattsa.

„Boży podbój” z rozdziału – Duch jako ogień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz