Poza
Duchem prawda nie istnieje. Najgenialniejszy umysł skonfrontowany z tajemnicami
Boga okaże się bardzo ograniczony. Aby człowiek mógł zrozumieć objawioną
prawdę, konieczne jest Boże działanie równe temu, które wcześniej natchnęło
słowa Biblii. „Co by... nie było dane z nieba.” Tutaj widzimy drugą stronę
prawdy, a też nadzieję dla wszystkich, gdyż słowa te z całą pewnością
oznaczają, że istnieje dar wiedzy przychodzący z nieba. Chrystus polecił Swoim
uczniom, żeby oczekiwali przyjścia Ducha Prawdy, który nauczy ich wszystkiego.
Z chwilą gdy św. Piotr rozpoznał w Jezusie Zbawiciela - Ten nazwał to
bezpośrednim objawieniem pochodzącym od Ojca. W jednej ze Swoich modlitw
Chrystus powiedział: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te
rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.” Nasz Pan, mówiąc
„mądrzy i roztropni”, nie miał na myśli filozofów greckich, lecz Żydów
studiujących Pismo oraz nauczycieli Prawa. Myśl o nieprzydatności rozumu
ludzkiego jako organu służącego do poznawania Boga została rozwinięta w listach
św. Pawła. Apostoł ten otwarcie wyklucza przydatność naturalnych zdolności w
poznawaniu Boskiej prawdy i pozostawia nas całkowicie bezradnych i zdanych
wyłącznie na wewnętrzne działanie Ducha. „Ani oko nie widziało, ani ucho nie
słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował
Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika
wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie,
jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna
nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który
jest z Boga, dla poznania darów Bożych.” Przytoczony fragment pochodzi z
Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian i nie jest wyjęty z kontekstu, nie
został też przytoczony w miejscu, które mogłoby zmienić jego znaczenie. Tak
naprawdę wyraża on prawdziwą naturę duchowej filozofii św. Pawła i całkowicie
zgadza się z resztą listu. Ja dodam jeszcze, że zgadza się z resztą pism tego
apostoła zachowanych dla nas w Nowym Testamencie. Tak więc typ teologii
racjonalistycznej, tak bardzo dziś popularnej, był całkiem obcy umysłowi
wielkiego apostoła. Święty Paweł nie wierzył w możliwość pojęcia prawdy przez
człowieka bez bezpośredniego oświecenia przez Ducha Świętego.
Użyłem
tutaj słowa racjonalizm - więc albo muszę się z niego wycofać, albo powinienem
wyjaśnić jego użycie w powiązaniu z prawowiernością. Myślę, że z łatwością mogę
uczynić to drugie. Dosłowne odczytywanie Pisma, mające miejsce w naszych
czasach, opiera się na tej samej przesłance, co dawny racjonalizm. Racjonalizm
głosił, że umysł ludzki posiada najwyższe prawo do osądzania prawdy. Mówiąc
inaczej jest to pokładanie ufności w zdolność ludzkiego umysłu, twierdzenie, że
jest on w stanie czynić coś, czemu przeczy Biblia. To właśnie Biblia oświadcza,
ze umysł ludzki nigdy nie został powołany do czynienia tych rzeczy, a w
konsekwencji jest do tego absolutnie niezdolny. Racjonalizm filozoficzny jest
na tyle szczery, iż otwarcie odrzuca Biblię. Racjonalizm teologiczny również ją
odrzuca, udając jednak, że przyjmuje jej autorytet, sam jednak tego nie
dostrzega.
Ziarno
prawdy ma ten sam kształt co otaczająca go skorupa. Umysł może sięgnąć skorupy,
lecz tylko Boży Duch daje poznanie ziarna. Nasz wielki błąd polega na tym, że
zaufaliśmy „skorupie” i uwierzyliśmy w słuszność naszej wiary na podstawie
zdolności wyjaśniania zewnętrznej prawdy - skorupy, którą znajdujemy w literze
Słowa. Chrześcijański fundamentalizm obumiera powoli właśnie z powodu tego
śmiertelnego błędu. Zapomnieliśmy, że treść prawdy duchowej nie przyjdzie do
człowieka, który zna tylko jej zewnętrzną powłokę, gdyż możliwe jest to tylko
wtedy, gdy Duch dokona w sercu człowieka cudownej przemiany. Bardzo brakuje
dzisiejszemu Kościołowi cichego brzmienia duchowej rozkoszy, która zawsze
towarzyszy oświeconej Duchem prawdzie. Jakże sporadyczne i niewyraźne są
krótkotrwałe przebłyski z Niebiańskiej Krainy; z trudnością można rozpoznać
zapach „Róży Saronu obsypanej rosą”. W rezultacie zostaliśmy zmuszeni do
szukania radości gdzie indziej. Znajdujemy ją w wątpliwym artyzmie nawróconych
śpiewaków operowych lub w brzęczących melodiach w dziwnej aranżacji. Usiłowaliśmy
zapewnić sobie duchowe przyjemności przez oddziaływanie na cielesne emocje i
przez pobudzanie sztucznych uczuć za pomocą całkiem cielesnych środków. Końcowy
efekt tych wszystkich usiłowań jest żałosny.
„Boży
podbój” z rozdziału – Oświecenie Duchem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz