poniedziałek, 21 stycznia 2013

Poza Duchem prawda nie istnieje

Doktryna o ograniczoności ludzkiego rozumu i potrzebie boskiego oświecenia znajduje swoje całkowite rozwinięcie w Nowym Testamencie. Dlatego też nie ma niczego, co by dziwiło bardziej niż nasze błędne poglądy w tej sprawie. Chrześcijańscy fundamentaliści odnosili się z rezerwą do liberalnych chrześcijan, mając ciche poczucie wyższości, i sami popełnili błąd dosłownego odczytywania Pisma, co jest po prostu prawowiernością bez Ducha Świętego. Wśród konserwatywnych chrześcijan znajdziemy osoby, które były nauczane Biblii, ale ich nauczycielem nie był Duch Święty. Tacy wierzący myślą, że ludzki umysł może pojąć prawdę; że człowiek trzymający się fundamentów wiary chrześcijańskiej posiądzie Bożą prawdę. Tak jednak nie jest.

Poza Duchem prawda nie istnieje. Najgenialniejszy umysł skonfrontowany z tajemnicami Boga okaże się bardzo ograniczony. Aby człowiek mógł zrozumieć objawioną prawdę, konieczne jest Boże działanie równe temu, które wcześniej natchnęło słowa Biblii. „Co by... nie było dane z nieba.” Tutaj widzimy drugą stronę prawdy, a też nadzieję dla wszystkich, gdyż słowa te z całą pewnością oznaczają, że istnieje dar wiedzy przychodzący z nieba. Chrystus polecił Swoim uczniom, żeby oczekiwali przyjścia Ducha Prawdy, który nauczy ich wszystkiego. Z chwilą gdy św. Piotr rozpoznał w Jezusie Zbawiciela - Ten nazwał to bezpośrednim objawieniem pochodzącym od Ojca. W jednej ze Swoich modlitw Chrystus powiedział: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.” Nasz Pan, mówiąc „mądrzy i roztropni”, nie miał na myśli filozofów greckich, lecz Żydów studiujących Pismo oraz nauczycieli Prawa. Myśl o nieprzydatności rozumu ludzkiego jako organu służącego do poznawania Boga została rozwinięta w listach św. Pawła. Apostoł ten otwarcie wyklucza przydatność naturalnych zdolności w poznawaniu Boskiej prawdy i pozostawia nas całkowicie bezradnych i zdanych wyłącznie na wewnętrzne działanie Ducha. „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych.” Przytoczony fragment pochodzi z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian i nie jest wyjęty z kontekstu, nie został też przytoczony w miejscu, które mogłoby zmienić jego znaczenie. Tak naprawdę wyraża on prawdziwą naturę duchowej filozofii św. Pawła i całkowicie zgadza się z resztą listu. Ja dodam jeszcze, że zgadza się z resztą pism tego apostoła zachowanych dla nas w Nowym Testamencie. Tak więc typ teologii racjonalistycznej, tak bardzo dziś popularnej, był całkiem obcy umysłowi wielkiego apostoła. Święty Paweł nie wierzył w możliwość pojęcia prawdy przez człowieka bez bezpośredniego oświecenia przez Ducha Świętego.

Użyłem tutaj słowa racjonalizm - więc albo muszę się z niego wycofać, albo powinienem wyjaśnić jego użycie w powiązaniu z prawowiernością. Myślę, że z łatwością mogę uczynić to drugie. Dosłowne odczytywanie Pisma, mające miejsce w naszych czasach, opiera się na tej samej przesłance, co dawny racjonalizm. Racjonalizm głosił, że umysł ludzki posiada najwyższe prawo do osądzania prawdy. Mówiąc inaczej jest to pokładanie ufności w zdolność ludzkiego umysłu, twierdzenie, że jest on w stanie czynić coś, czemu przeczy Biblia. To właśnie Biblia oświadcza, ze umysł ludzki nigdy nie został powołany do czynienia tych rzeczy, a w konsekwencji jest do tego absolutnie niezdolny. Racjonalizm filozoficzny jest na tyle szczery, iż otwarcie odrzuca Biblię. Racjonalizm teologiczny również ją odrzuca, udając jednak, że przyjmuje jej autorytet, sam jednak tego nie dostrzega.

Ziarno prawdy ma ten sam kształt co otaczająca go skorupa. Umysł może sięgnąć skorupy, lecz tylko Boży Duch daje poznanie ziarna. Nasz wielki błąd polega na tym, że zaufaliśmy „skorupie” i uwierzyliśmy w słuszność naszej wiary na podstawie zdolności wyjaśniania zewnętrznej prawdy - skorupy, którą znajdujemy w literze Słowa. Chrześcijański fundamentalizm obumiera powoli właśnie z powodu tego śmiertelnego błędu. Zapomnieliśmy, że treść prawdy duchowej nie przyjdzie do człowieka, który zna tylko jej zewnętrzną powłokę, gdyż możliwe jest to tylko wtedy, gdy Duch dokona w sercu człowieka cudownej przemiany. Bardzo brakuje dzisiejszemu Kościołowi cichego brzmienia duchowej rozkoszy, która zawsze towarzyszy oświeconej Duchem prawdzie. Jakże sporadyczne i niewyraźne są krótkotrwałe przebłyski z Niebiańskiej Krainy; z trudnością można rozpoznać zapach „Róży Saronu obsypanej rosą”. W rezultacie zostaliśmy zmuszeni do szukania radości gdzie indziej. Znajdujemy ją w wątpliwym artyzmie nawróconych śpiewaków operowych lub w brzęczących melodiach w dziwnej aranżacji. Usiłowaliśmy zapewnić sobie duchowe przyjemności przez oddziaływanie na cielesne emocje i przez pobudzanie sztucznych uczuć za pomocą całkiem cielesnych środków. Końcowy efekt tych wszystkich usiłowań jest żałosny.

„Boży podbój”  z rozdziału – Oświecenie Duchem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz