wtorek, 20 listopada 2012

Bóg dopuścił zło, jako wyjętego spod prawa uciekiniera

O Bogu mówi się, że jest wolny, ponieważ nie ma osoby ani rzeczy, która by mogła wymusić coś na Nim, przeszkodzić Mu w czymkolwiek lub Go powstrzymać. Bóg jest zdolny zrobić wszystko cokolwiek zapragnie - zawsze, wszędzie i na wieki. Taka wolność zakłada też, że musi On posiadać wyłączną władzę nad wszechświatem. O tym, że posiada On nieograniczoną moc, poucza nas Biblia. Możemy to wnioskować także z niektórych Jego atrybutów. Pytanie o zakres Jego władzy ciągle nie przestaje nas jednak nurtować.

Dyskusja nad władzą Wszechmogącego Boga wydaje się być pozbawiona sensu, a kwestionowanie tej władzy byłoby absurdalne. Czy możemy sobie wyobrazić Pana Boga Zastępów zwracającego się o pozwolenie do kogokolwiek lub starającego się o coś u jakiejś rady wyższej? Kogo mógłby Bóg prosić o wyrażenie zgody? Kto jest potężniejszy niż sam Wszechmocny? Któż zajmuje wyższą pozycję niż Wiekuisty? Przed czyim tronem miałby Bóg klęczeć? Gdzie jest ten potężniejszy, do którego miałby się zwracać? „Tak mówi Pan, Król Izraela i odkupiciel jego, Pan Zastępów: Ja jestem pierwszy i Ja ostatni; nie ma poza Mną boga” (Izaj. 44:6)

Suwerenność Boga jest faktem mocno zakorzenionym w Biblii i zdecydowanie potwierdzonym przez logikę prawdy. Jednakże powszechnie wiadomo, że budzi ona pewne wątpliwości, których dotąd nie udało się w sposób zadowalający przezwyciężyć. Podawane argumenty są dwojakiego rodzaju. Pierwszym z nich jest obecność w świecie takich rzeczy, jak zła, bólu, śmierci, których Bóg z pewnością nie może akceptować. Jeśli Bóg ma najwyższą władzę, dlaczego im nie zapobiega? Mimo iż problem pochodzenia zła nie poddaje się poznaniu, znamy o nim kilka niewzruszonych prawd. Niezależny Bóg w swej mądrości dopuścił zło w określonych, ograniczonych strefach Swego panowania. Dopuścił je, jako wyjętego spod prawa uciekiniera, którego działania mają charakter tymczasowy i ograniczony. Bóg uczynił tak w Swej nieskończonej mądrości i dobroci. Nikt na razie nie wie nic ponadto i nie potrzebuje wiedzieć. Imię Boga jest wystarczającą poręką doskonałości Jego dzieł.

Inny istotny problem związany z doktryną suwerenności Boga, to wola człowieka. Jeśli Bóg rządzi wszechświatem wedle Swoich od nikogo niezależnych zamierzeń, jak człowiek może mieć wolny wybór działania? A jeśli nie dana mu jest swoboda wyboru, jak może on odpowiadać za swoje postępowanie? Czyż nie jest on zaledwie marionetką poruszaną przez ukrytego za sceną wydarzeń Boga, który pociąga za niteczki tak jak Mu się podoba? Próby odpowiedzi na te pytania podzieliły Kościół Protestancki na dwa obozy, które przybrały imiona swych przywódców teologów. Są to arminianiści - Jacoba Arminusa i kalwini - Jana Kalwina. Większość chrześcijan zadowala się przyłączeniem do jednego lub drugiego obozu, wybierając negację albo suwerenność Boga albo wolnej woli człowieka. Pogodzenie tych stanowisk bez zadania gwałtu stronie przeciwnej wydaje się jednak możliwe, choć może nie satysfakcjonować wojowników obu obozów.

A oto mój punkt widzenia. Bóg z nieprzymuszonej woli postanowił dać człowiekowi swobodę moralnego wyboru. Zresztą człowiek od początku stale z tego korzysta, nieprzerwanie wybierając pomiędzy dobrem i złem. Wybierając zło, człowiek nie podważa niezależnej woli Boga, lecz ją spełnia. Podobnie decyzja o daniu człowiekowi wolnej woli nie przesądziła, jakiego wyboru ma on dokonać, lecz zostawiła mu w tym wolną rękę. Gdyby niczym nie skrępowany Bóg zapragnął dać człowiekowi ograniczoną swobodę wyboru, któż mógłby Mu w tym przeszkodzić lub zaoponować, pytając „Co czynisz”? (Izaj. 45:9)  Człowiek ma nieskrępowaną swobodę wyboru dzięki temu, że Bóg jest najwyższą władzą. Gdyby nią nie był, nie mógłby ofiarować ludziom swobody moralnego wyboru. Bałby się ją przyznać. Być może prosty przykład pomoże nam zrozumieć lepiej tę sprawę.

Statek liniowy wyrusza w rejs z Nowego Jorku do Liverpoolu. Kierownictwo linii oceanicznych zadecydowało o porcie docelowym. Nikt oprócz niego nie może tego zmienić. Kierownictwo linii jest przykładem władzy zwierzchniej. Na pokładzie statku znajdują się różni pasażerowie. Nie są oni w żaden sposób zniewoleni, żaden rodzaj aktywności nie jest im narzucony. Mają oni całkowitą swobodę wyboru: jeśli chcą, mogą jeść, spać, bawić się, spacerować po pokładzie, czytać, rozmawiać itp., lecz cały czas nieubłaganie zbliżają się do portu przeznaczenia.

W przypadku pasażerów mamy do czynienia zarówno ze swobodą decyzji, jak i z uleganiem zwierzchniej władzy. Obie te rzeczy nie wykluczają się nawzajem. Myślę, że podobnie jest z wolnością człowieka i zwierzchnością Boga. Potężny liniowiec Bożych odgórnych decyzji utrzymuje stały kurs na oceanie historii. Nie zatrzymywany i nie niepokojny Bóg zmierza do realizacji Swych wiecznych celów, które przed początkiem świata założył Sobie w Jezusie Chrystusie. Nie znamy wszystkiego, co mieści się w Jego planach, lecz sporo z nich Bóg odkrył przed nami, aby wyposażyć nas w wiedzę rzeczy, które dopiero nastąpią, i żeby dać nam nadzieję i gwarancję przyszłej pomyślności.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz