czwartek, 25 października 2012

Panie, zmiłuj się nad nami

Jak Boski sąd jest sprawiedliwością przeciwstawiającą się moralnej nieprawości, tak miłosierdzie jest dobrocią Boga przeciwstawiającą się ludzkim cierpieniom i winom. Nawet gdyby na świecie nie było winy, cierpienia i łez, to i wtedy Bóg byłby nieskończenie miłosierny. Lecz powinniśmy wiedzieć, że miłosierdzie Boga może być również utajone w Jego sercu, nie znane stworzonemu wszechświatowi. Wtenczas żaden głos nie sławiłby niepotrzebnego nikomu miłosierdzia. To nędza i grzech człowieka wołają o miłosierdzie Boże.
 
„Kyrie eleison! Chryste eleison!” - Panie, zmiłuj się nad nami przez wieki zanosi błaganie Kościół. Lecz, jeśli się nie mylę, w tym wołaniu rozbrzmiewa nuta smutku bądź rozpaczy. To żałosne wołanie, tak często powtarzane tonem zrezygnowania, skłania niektórych do sądzenia, że Kościół prosi o dar, nie mając nadziei, że kiedykolwiek go otrzyma. Kościół może gorliwie wysławiać wielkość Boga i nieskończoną ilość razy recytować wyznanie wiary, lecz jego błaganie o zmiłowanie brzmi jedynie jak utracona nadzieja, jak gdyby miłosierdzie było niebieskim darem, za którym możemy tęsknić, lecz którym w rzeczywistości nigdy nie będziemy się cieszyć. Czy nasze niepowodzenia w osiągnięciu szczerej radości ze stale doświadczanego miłosierdzia Bożego tłumaczą się naszą niewiarą, czy naszą niewiedzą, czy też niewiarą i niewiedzą pospołu? Już raz taka sytuacja zaistniała w Izraelu. „Muszę im wydać świadectwo - mówił Paweł - pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu”.(Rzym 10:2)

Ich niepowodzenie spowodowane było przeoczeniem przynajmniej jednej istotnej rzeczy, która mogłaby odmienić wszystko. Autor Listu do Hebrajczyków pisze z odosobnienia o Izraelu: „Lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli”.(Hebr. 4:2) Aby dostąpić miłosierdzia, musimy najpierw wiedzieć, że Bóg jest miłosierny. I nie wystarczy wierzyć, że Bóg kiedyś okazał miłosierdzie Noemu, Abrahamowi czy Dawidowi i że któregoś pięknego dnia znów je okaże. Musimy wierzyć, że miłosierdzie Boga jest bez granic, wolne, i przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa dostępne nam już teraz.

O doznanie zmiłowania w doczesnym życiu można też błagać w niewierze. Wtenczas u kresu naszych dni nie zostanie nam nic prócz gorzkiej nadziei, że gdzieś, kiedyś, miłosierdzia zaznamy. Błagać o miłosierdzie bez wiary to tak, jakby umierać z głodu przed wejściem do sali przyjęć, gdzie zostaliśmy serdecznie zaproszeni. Jeśli z wiarą zaufamy miłosierdziu Bożemu, możemy wejść do sali i zająć miejsce w gronie dusz śmiałych i ochoczych, których bojaźń i niewiara nie powstrzymają od sięgnięcia po tłuste - przygotowane dla nich kąski.

„Powstań, moja duszo, powstań! Otrząśnij się ze strachu z powodu swej winy. Oto zjawia sie krwawa Ofiara za mnie. Przed tronem stoi mój Poręczyciel, Moje imię napisane jest na Jego rękach. Mój Bóg jest przejednany Słyszę głos Jego przebaczenia. On posiadł mnie za cenę własnego dziecka. Nie mogę dłużej się bać. Podchodzę do Niego pewnie. Z okrzykiem „Ojcze, Abba, Ojcze”! Charles Wesley

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz