„Kyrie eleison! Chryste eleison!” - Panie,
zmiłuj się nad nami przez wieki zanosi błaganie Kościół. Lecz, jeśli się nie mylę, w tym wołaniu
rozbrzmiewa nuta smutku bądź rozpaczy. To żałosne wołanie, tak często
powtarzane tonem zrezygnowania, skłania niektórych do sądzenia, że Kościół prosi
o dar, nie mając nadziei, że kiedykolwiek go otrzyma. Kościół może gorliwie
wysławiać wielkość Boga i nieskończoną ilość razy recytować wyznanie wiary,
lecz jego błaganie o zmiłowanie brzmi jedynie jak utracona nadzieja, jak gdyby
miłosierdzie było niebieskim darem, za którym możemy tęsknić, lecz którym w
rzeczywistości nigdy nie będziemy się cieszyć. Czy nasze niepowodzenia w
osiągnięciu szczerej radości ze stale doświadczanego miłosierdzia Bożego tłumaczą
się naszą niewiarą, czy naszą niewiedzą, czy też niewiarą i niewiedzą pospołu?
Już raz taka sytuacja zaistniała w Izraelu. „Muszę im wydać świadectwo - mówił
Paweł - pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu”.(Rzym
10:2)
Ich niepowodzenie spowodowane było przeoczeniem przynajmniej
jednej istotnej rzeczy, która mogłaby odmienić wszystko. Autor Listu do
Hebrajczyków pisze z odosobnienia o Izraelu: „Lecz tamtym słowo usłyszane nie
było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli”.(Hebr.
4:2) Aby dostąpić miłosierdzia, musimy najpierw wiedzieć, że Bóg jest miłosierny.
I nie wystarczy wierzyć, że Bóg kiedyś okazał miłosierdzie Noemu, Abrahamowi
czy Dawidowi i że któregoś pięknego dnia znów je okaże. Musimy wierzyć, że
miłosierdzie Boga jest bez granic, wolne, i przez Pana naszego, Jezusa
Chrystusa dostępne nam już teraz.
O doznanie zmiłowania w doczesnym życiu można też
błagać w niewierze. Wtenczas u kresu naszych dni nie zostanie nam nic prócz
gorzkiej nadziei, że gdzieś, kiedyś, miłosierdzia zaznamy. Błagać o miłosierdzie
bez wiary to tak, jakby umierać z głodu przed wejściem do sali przyjęć, gdzie
zostaliśmy serdecznie zaproszeni. Jeśli z wiarą zaufamy miłosierdziu Bożemu, możemy
wejść do sali i zająć miejsce w gronie dusz śmiałych i ochoczych, których
bojaźń i niewiara nie powstrzymają od sięgnięcia po tłuste - przygotowane dla
nich kąski.
„Powstań, moja duszo, powstań! Otrząśnij się ze
strachu z powodu swej winy. Oto zjawia sie krwawa Ofiara za mnie. Przed tronem
stoi mój Poręczyciel, Moje imię napisane jest na Jego rękach. Mój Bóg jest
przejednany Słyszę głos Jego przebaczenia. On posiadł mnie za cenę własnego
dziecka. Nie mogę dłużej się bać. Podchodzę do Niego pewnie. Z okrzykiem
„Ojcze, Abba, Ojcze”! Charles Wesley
A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz