środa, 31 października 2012

Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska

Stary Testament faktycznie jest księgą prawa, lecz nie tylko prawa. Przed potopem Noe „znalazł łaskę w oczach Pana”. (1 Mojż. 6:8)  Po nadaniu praw, Bóg rzekł do Mojżesza: „Jestem ci łaskawy”. (II Mojż. 33:17)  I jakże mogło być inaczej? Bóg zawsze będzie sobą, a łaska jest jednym z Jego atrybutów. Bóg nie może ukryć Swej łaski, jak słońce nie może ukryć swego blasku. Człowiek może uciec przed światłem słonecznym do mrocznych i zapleśniałych jaskiń, lecz nie potrafi słońca zagasić. Podobnie człowiek może wzgardzić łaską Bożą, lecz nie może jej zgasić.
 
Gdyby czasy starotestamentowe znały jedynie surowe, nieugięte prawo, starożytny świat byłby znacznie mniej radosny niż to wynika z ksiąg tamtego okresu. Bez łaski nie mógłby istnieć przyjaciel Boga Abraham, ani człowiek wedle serca Bożego Dawid, ani Samuel, ani Izajasz, ani Daniel; List do Hebrajczyków 11 - ten memoriał ku uczczeniu bohaterów wiary - pozostawałby mroczną pustynią. W czasach Starego Testamentu łaska czyniła świętość tak samo możliwą, jak dzisiaj.

Nikt nie został inaczej zbawiony, jak przez łaskę - od Abla do czasów współczesnych. Skoro ludzie zostali wygnani z ogrodu Eden, nikt nie wrócił do łask Bożych w inny sposób, jak za sprawą bezinteresownej dobroci Boga. A jeśli łaska przychodziła do człowieka, to działo się tak zawsze przez Jezusa Chrystusa. Łaska faktycznie przyszła przez Chrystusa, lecz aby zacząć działać nie czekała na Jego narodziny w żłobie ani na Jego śmierć na krzyżu. Chrystus jest Barankiem ofiarnym od początków świata. Przyjaźń człowieka z Bogiem została przywrócona przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Już w najdawniejszych czasach ludzie wyczekiwali Chrystusowego odkupienia. Później przypatrywali mu się wielekroć - lecz zawsze działo się tak i dzieje za sprawą łaski, przez wiarę.

Musimy pamiętać o tym, że łaska Boża jest nieskończona i wiekuista. Nie miała początku, a więc nie może mieć i końca. Jako atrybut Boga jest ona tak nieograniczona jak nieskończoność. Zamiast natężać umysł, aby to pojąć w formie prawdy teologicznej, lepiej i prościej jest porównać Bożą łaskę z naszymi potrzebami. My nie możemy znać bezmiaru i potworności naszych grzechów, zresztą nie jest to nam potrzebne. To, co możemy wiedzieć to to, że „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”.„Wzmożenie się” grzechu, to najgorsze i najwięcej co moglibyśmy i możemy robić. Słowa „wzmógł się” określają zakres naszych ograniczonych możliwości. Mimo iż czujemy, że nasza niegodziwość wznosi się nad nami jak góra, ma ona jednak pewne granice - jest wielka, wysoka i ciężka tylko w wyznaczonych jej granicach. Lecz któż jest w stanie określić nieograniczoną łaskę Boga? Łaska Boża „jeszcze obficiej” zanurza nasze myśli w nieskończoności i je podważa. Dzięki należy składać Bogu za Jego mnożącą się łaskę.

My, którzy odczuwamy wyobcowanie ze wspólnoty z Bogiem, możemy teraz unieść opadłe ze zniechęcenia głowy i spojrzeć w górę. Przez chwalebną śmierć Chrystusa, nasza banicja została odkupiona. Możemy powrócić jak syn marnotrawny i jak on być przyjęci. Nie będzie już płonącego miecza, gdy zbliżymy się do ogrodu naszego domu przed upadkiem, a dozorcy drzewa życia nie zatrzymają zbliżającego się syna łaski.

„O, powróć już, wędrowcze, powróć. Poszukaj oblicza Ojca. Płonące w Tobie nowe pragnienia Zostały rozżarzone przez Jego łaskę. O, powróć już, wędrowcze, powróć, I obetrzyj spływającą łzę. Twój Ojciec woła cię - nie biadol dłużej. Jego miłość zaprasza cię do Siebie.”  William Benco Collyer


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 29 października 2012

Łaska Boża

Boże wszelkiej łaski, którego myśli o nas pełne są zawsze pokoju, nigdy zła, daj nam serca, abyśmy wierzyli, że nas akceptujesz w Umiłowanym; daj nam rozum, abyśmy podziwiali doskonałość moralnej mądrości, która znalazła sposób na zachowanie prawości raju - mimo iż nas do niego przyjmujesz. Jesteśmy zdumieni i zdziwieni, że ktoś tak święty i tak potężny zaprasza nas do swego domu uczty, a miłość rozwija niczym chorągiew nad nami. Boże, nie potrafimy wyrazić odczuwanej wdzięczności, lecz gdy wejrzysz, wyczytasz ją w naszych sercach. Amen. 

W Bogu miłosierdzie i łaska są jednym, lecz przez nas są postrzegane jako rzeczy spokrewnione, lecz nie identyczne. Jak miłosierdzie jest Bożą dobrocią, konfrontującą się z ludzką nędzą i winą, tak łaska jest Bożą dobrocią skierowaną ku ludzkim zwątpieniom i wadom. Przez łaskę Bóg przypisuje sprawiedliwość tam, gdzie jej wcześniej nie było i deklaruje usunięcie długu, który wcześniej został zaciągnięty.

Łaska jest błogosławioną własnością woli Boga, skłaniającą Go do świadczenia dobrodziejstw tym, którzy na nie nie zasłużyli. Działa ona na zasadzie przyrodzonej Boskiej naturze skłonności, aby litować się nad godnymi pożałowania, oszczędzać winnych, przyjmować odtrąconych, brać pod opiekę słusznie osądzonych. Jest ona dla nas, grzeszników, zbawienna: zbawia nas i zbiera razem w niebie, ukazując przyszłym pokoleniom niezmierne bogactwo Bożej dobroci, okazywanej nam w Jezusie Chrystusie.

Łaska wypływa z głębi serca Boga, z przepastnej i niepojętej otchłani Boskiego bytu, a kanałem, którym dopływa do człowieka, jest Jezus Chrystus, ukrzyżowany i zmartwychwstały. Apostoł Paweł, który pełniej od innych świętych wyraził Bożą łaskę odkupienia, nie oddziela jej od ukrzyżowanego Syna Bożego. W jego nauczaniu te dwie sprawy zawsze się ściśle łączą, stanowiąc nierozłączną całość. Rzetelne i przejrzyste podsumowanie owej nauki Pawłowej znajdziemy w Liście do Efezjan: „Przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swojej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. W Nim mamy odkupienie przez Jego krew - odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski”.(Ef.1:5-7) Także Jan w swojej Ewangelii wskazuje na Jezusa Chrystusa jako na pośrednika, przez którego łaska dosięgnęła ludzi: „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (Jan 1:17)

Ale właśnie w tym miejscu łatwo jest zejść - co też niektórzy czynią - z właściwej drogi i oddalić się od prawdy. Wyrywają oni cytowany werset Janowy z kontekstu i - traktując go jako samodzielny i nie powiązany z innymi wersetami biblijnymi fragment na temat łaski - przedstawiają go jako świadectwo, że Mojżesz znał tylko prawo, a Chrystus tylko łaskę. W ten sposób Stary Testament staje się księgą prawa, a Nowy - księgą łaski. Prawda zaś wygląda całkiem inaczej.

Prawo zostało dane ludziom przez Mojżesza, lecz w nim się nie zrodziło, a istniało w sercu Boga jeszcze przed powstaniem świata. Na górze Synaj Prawo stało się kodeksem prawnym ludu Izraela, jednak zasady moralne, które ucieleśnia, są wiekuiste. Nie było takiego okresu, kiedy Prawo nie wyrażało woli Boga co do ludzi, ani też okresu, kiedy jego pogwałcenie nie pociągało kary, mimo iż Bóg jest cierpliwy i czasami „przymyka oko” na zrodzone z ludzkiej niewiedzy nieprawości. Rozdziały 3 i 5 Listu do Rzymian stanowią esencję nauk Prawa na ten temat. Źródłem moralności chrześcijańskiej jest Chrystusowa miłość, nie zaś Prawo otrzymane przez Mojżesza, choć żadne z praw Mojżeszowych nie zostało zmienione ani anulowane. Nie istnieje żadna uprzywilejowana klasa, która byłaby wolna od sprawiedliwości, którą zarządza Prawo.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego

czwartek, 25 października 2012

Panie, zmiłuj się nad nami

Jak Boski sąd jest sprawiedliwością przeciwstawiającą się moralnej nieprawości, tak miłosierdzie jest dobrocią Boga przeciwstawiającą się ludzkim cierpieniom i winom. Nawet gdyby na świecie nie było winy, cierpienia i łez, to i wtedy Bóg byłby nieskończenie miłosierny. Lecz powinniśmy wiedzieć, że miłosierdzie Boga może być również utajone w Jego sercu, nie znane stworzonemu wszechświatowi. Wtenczas żaden głos nie sławiłby niepotrzebnego nikomu miłosierdzia. To nędza i grzech człowieka wołają o miłosierdzie Boże.
 
„Kyrie eleison! Chryste eleison!” - Panie, zmiłuj się nad nami przez wieki zanosi błaganie Kościół. Lecz, jeśli się nie mylę, w tym wołaniu rozbrzmiewa nuta smutku bądź rozpaczy. To żałosne wołanie, tak często powtarzane tonem zrezygnowania, skłania niektórych do sądzenia, że Kościół prosi o dar, nie mając nadziei, że kiedykolwiek go otrzyma. Kościół może gorliwie wysławiać wielkość Boga i nieskończoną ilość razy recytować wyznanie wiary, lecz jego błaganie o zmiłowanie brzmi jedynie jak utracona nadzieja, jak gdyby miłosierdzie było niebieskim darem, za którym możemy tęsknić, lecz którym w rzeczywistości nigdy nie będziemy się cieszyć. Czy nasze niepowodzenia w osiągnięciu szczerej radości ze stale doświadczanego miłosierdzia Bożego tłumaczą się naszą niewiarą, czy naszą niewiedzą, czy też niewiarą i niewiedzą pospołu? Już raz taka sytuacja zaistniała w Izraelu. „Muszę im wydać świadectwo - mówił Paweł - pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu”.(Rzym 10:2)

Ich niepowodzenie spowodowane było przeoczeniem przynajmniej jednej istotnej rzeczy, która mogłaby odmienić wszystko. Autor Listu do Hebrajczyków pisze z odosobnienia o Izraelu: „Lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli”.(Hebr. 4:2) Aby dostąpić miłosierdzia, musimy najpierw wiedzieć, że Bóg jest miłosierny. I nie wystarczy wierzyć, że Bóg kiedyś okazał miłosierdzie Noemu, Abrahamowi czy Dawidowi i że któregoś pięknego dnia znów je okaże. Musimy wierzyć, że miłosierdzie Boga jest bez granic, wolne, i przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa dostępne nam już teraz.

O doznanie zmiłowania w doczesnym życiu można też błagać w niewierze. Wtenczas u kresu naszych dni nie zostanie nam nic prócz gorzkiej nadziei, że gdzieś, kiedyś, miłosierdzia zaznamy. Błagać o miłosierdzie bez wiary to tak, jakby umierać z głodu przed wejściem do sali przyjęć, gdzie zostaliśmy serdecznie zaproszeni. Jeśli z wiarą zaufamy miłosierdziu Bożemu, możemy wejść do sali i zająć miejsce w gronie dusz śmiałych i ochoczych, których bojaźń i niewiara nie powstrzymają od sięgnięcia po tłuste - przygotowane dla nich kąski.

„Powstań, moja duszo, powstań! Otrząśnij się ze strachu z powodu swej winy. Oto zjawia sie krwawa Ofiara za mnie. Przed tronem stoi mój Poręczyciel, Moje imię napisane jest na Jego rękach. Mój Bóg jest przejednany Słyszę głos Jego przebaczenia. On posiadł mnie za cenę własnego dziecka. Nie mogę dłużej się bać. Podchodzę do Niego pewnie. Z okrzykiem „Ojcze, Abba, Ojcze”! Charles Wesley

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 24 października 2012

Boże miłosierdzie nie jest chwilowym nastrojem

Ojcze nasz. Twoja mądrość budzi w nas podziw, Twoja moc napełnia nas strachem, a Twoja wszechobecność czyni każdą piędź ziemi świętą. Jak możemy Ci się wywdzięczyć za Twoje miłosierdzie, którego nie skąpisz najlichszym naszym potrzebom, który przydajesz piękna prochom, radości - lamentom, a trudy przyozdabiasz w szatę chwały. Wychwalamy i błogosławimy Twe miłosierdzie przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.
 
Gdy przez krew wiecznego przymierza, my, kiedyś dzieci ciemności, dobrniemy wreszcie do domu światła, posiądziemy dla naszych harf tysiące strun. Lecz najsłodszą okaże się. struna najdoskonalej wychwalająca miłosierdzie Boże. Z jakiej racji mamy się tam znaleźć? Czyż przez swe grzechy nie uczestniczyliśmy w strasznej rebelii, usiłującej obalić Króla stworzenia? Czyśmy w przeszłości nie wtórowali światu, opanowanemu przez księcia zła i ducha nieposłuszeństwa? Czyśmy nie ulegali pożądliwościom naszego ciała? Czyż z natury nie jesteśmy dziećmi buntu, tak jak inni? Lecz my, którzyśmy swego czasu prowadzili walkę z Bogiem i byliśmy wyobcowani przez rodzące się w naszych umysłach czyny, zobaczymy Boga twarzą w twarz, a imię Jego zostanie wypisane na naszych czołach. My, którzyśmy zasłużyli na banicję, będziemy dopuszczeni do wspólnoty; my, którzyśmy zasłużyli na męki piekła, ujrzymy błogość nieba. A wszystko przez niezmierne miłosierdzie naszego Pana, za sprawą którego jutrzenka powita nas na wysokościach.

„Gdy wszystkie Twoje łaski, o mój Boże, Ujrzy moja unosząca się dusza, Zachwycony tym widokiem Zagłębię się w podziwie, miłości i wdzięczności.” Joseph Addison  Miłosierdzie jest atrybutem Boga, Jego nieskończoną i niewyczerpywalną energią, umożliwiającą Mu współczucie. Zarówno Stary jak i Nowy Testament głoszą miłosierdzie Boże, przy czym, Stary Testament poświęca mu czterokrotnie więcej miejsca. Powinniśmy na zawsze wyplenić rozpowszechnione a błędne mniemanie, jakoby sprawiedliwość i sprawowanie sądów charakteryzowało Boga Izraela, podczas gdy łaska i miłosierdzie znamionuje Pana Kościoła. Właściwie nie ma zasadniczych różnic między Starym i Nowym Testamentem. W Nowym Testamencie została pełniej rozwinięta prawda o odkupieniu, lecz w obu Testamentach przemawia ten sam Bóg, a to, co mówi, zgodne jest z tym, jaki jest. Gdziekolwiek i kiedykolwiek Bóg ukazuje się ludziom, postępuje niezmiennie tak samo, po Bożemu. Czy to w ogrodach Edenu, czy w Getsemani, Bóg jest zarówno miłosierny, jak i sprawiedliwy. On zawsze postępuje wobec ludzi w duchu miłosierdzia, a gdy Jego miłosierdzie zostaje wzgardzone - w duchu sprawiedliwości. Tak postępował w czasach przed potopem, tak samo wówczas, gdy Chrystus chodził po ziemi, tak samo czyni dzisiaj i to samo wiecznie będzie czynił - z tego tylko powodu, że jest Bogiem.

Jeśli będziemy pamiętać, że Boże miłosierdzie nie jest chwilowym nastrojem, lecz atrybutem wiecznego Boga, przestaniemy się obawiać, że któregoś dnia go zabraknie. Miłosierdzie nigdy się nie zaczęło - należy bowiem do wieczności. Dlatego też nigdy nie zaniknie. Nigdy nie będzie go więcej, ponieważ jest nieograniczone, i nigdy nie będzie go mniej, ponieważ tego co nieograniczone nie sposób zmniejszyć. Nic, co pojawiło się, lub pojawi w niebie, na ziemi lub w piekle, nie może odmienić niezwykłego miłosierdzia naszego Boga. Jego miłosierdzie jest wieczne, bez granic, przepełnione Jego litością i współczuciem.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 22 października 2012

Dobroć bez sprawiedliwości nie jest dobrocią

Sprawiedliwość w rękach Boga jest sposobem Jego istnienia - niczym innym. Gdy Bóg postępuje sprawiedliwie, to jest On po prostu Sobą. Tak jak złoto jest substancją nierozkładalną i nie może się zmienić, lecz w każdych warunkach jest złotem, tak i Bóg jest zawsze Bogiem całkowicie Bogiem i tylko Bogiem. I nie może być innym niż jest. Wszystko we wszechświecie jest dobre w tym stopniu, w jakim potrafi zadowolić naturę Boga, i złe, jeśli tego nie potrafi. Bóg sam w sobie jest samoistnym kryterium moralnej prawości i gdy osądza złych a nagradza prawych, to po prostu działa w Sobie właściwy sposób, nie podlegający oddziaływaniu czegokolwiek, co nie jest Nim. Wszystko co tu powiedziałem wydaje się odbierać powracającym grzesznikom nadzieję na obronę i usprawiedliwienie. Lecz to tylko pozór. Chrześcijański filozof i święty, arcybiskup Canterbury Anzelm widział rozwiązanie tego problemu w pozornej sprzeczności między sprawiedliwością i litością Boga. „Jak darujesz grzesznikowi - zapytywał Boga - jeśli cały jesteś sprawiedliwością i do tego najwyższą sprawiedliwością”? Następnie przyglądał się bacznie Bogu, wiedząc, że odpowiedź na to pytanie, całkowicie zależy od tego, jaki Bóg jest. Odkrycie Anzelma można sparafrazować następująco: Bóg jest jednolity, nie złożony ze zharmonizowanych ze sobą części, lecz z jednej substancji. W Jego sprawiedliwości nie ma niczego co by nakazywało Jemu litość. Dość rozpowszechnione widzenie Boga jako łaskawego sędziego, który zniewolony przez literę prawa, ze łzami i skrupułami skazuje człowieka na śmierć, jest niegodne prawdziwego Boga. Bóg nigdy nie dostarcza wewnętrznego rozdarcia, gdyż żaden atrybut Boski nie jest sprzecznym z jakimkolwiek innym Jego atrybutem.

Współczucie Boga wypływa z Jego dobroci, a dobroć bez sprawiedliwości nie jest dobrocią. Bóg ma dla nas względy, ponieważ jest dobry: lecz nie mógłby być dobrym, gdyby nie był sprawiedliwym. Kiedy Bóg karze złych - jest to sprawiedliwe, bo zasłużyli na karę; jeśli ich oszczędza - jest to również sprawiedliwe, bo zgodne z Jego dobrocią - konkluduje Anzelm. Zatem Bóg postępuje zgodnie ze Swą naturą, czyli, najwyższą dobrocią. Oto powód, dla którego szukamy zrozumienia, nie aby uwierzyć, lecz ponieważ już uwierzyliśmy. Prostego i zrozumiałego rozwiązania kwestii, jak Bóg będąc sprawiedliwym może usprawiedliwiać nieprawości, dostarcza nam doktryna o odkupieniu z grzechów. Głosi ona, że Bóg oszczędzając grzesznika na mocy dzieła odpokutowania przez Chrystusa, nie narusza sprawiedliwości, ale ją wypełnia.

Doktryna o zbawieniu przez odkupienie grzechów uczy, że litość tak długo nie jest wobec grzesznika efektywna, aż sprawiedliwość dokona swego dzieła. Sprawiedliwa kara za grzech została wykonana, gdy Chrystus umarł za nas na krzyżu. Dla ucha człowieka zmysłowego takie stwierdzenie może brzmieć nieprzyjemnie, lecz dla ucha wiary słowa te zawsze niosą słodycz. Miliony ludzi dzięki tej nowinie odrodziło się moralnie i duchowo, przeżyło swój wiek w pełni duchowej mocy i zmarło w spokoju, pokładając w niej ufność.

To przesłanie o spełnionej sprawiedliwości i o czynnym miłosierdziu, jest czymś znacznie większym niż ładną teorią o Bogu, gdyż obwieszcza fakt wielkiej wagi. Z powodu naszego grzechu wszyscy jesteśmy poddani śmierci; ta kara jest skutkiem konfrontacji naszej grzesznej natury ze sprawiedliwością. Gdy nieskończona prawość zderzyła się z naszą chroniczną i umyślną nieprawością, doszło między nimi do zaciekłej walki, którą wygrał Bóg, bo zawsze musi ją wygrać. Kiedy jednak skruszony grzesznik zdaje się w swym zbawieniu na Chrystusa, sytuacja moralna się odwraca. Sprawiedliwość staje wobec nowej sytuacji i ogłasza wyrok sprawiedliwy w stosunku do wierzącego. Wówczas sprawiedliwość przechodzi na stronę wierzących w Boga dzieci. Taki jest właśnie sens śmiałych słów Apostoła Jana: „Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” ( 1Jana 1:9 )

Lecz Boża sprawiedliwość na zawsze wymierzona jest przeciwko grzesznikowi. Wątpliwa i wątła nadzieja, że Bóg jest zbyt łagodny, aby karać bezbożników, stała się śmiertelnym opium dla świadomości milionów ludzi. Pomimo, że śmierć coraz bardziej pociąga ku sobie, a wezwanie do skruchy zignorowane przemija. Ucisza ona ich obawy i pozwala oddawać się wszelkim sprawiającym przyjemność nieprawościom. Jako odpowiedzialnym istotom moralnym, nie wolno jest nam bagatelizować sprawy własnej wiekuistej przyszłości.

„Jezusie, Twoja krew i prawość Są moim pięknem, moją szatą godową. Odziany w nią z radością podniosę głowę Pośrodku płonących światów. Śmiało będę stał w ten Twój wielki dzień. Któż może mnie oskarżać? Przez Twą krew i prawość jestem całkowicie uwolniony od grzechu i od strachu, od winy i od wstydu.” Hrabia N. L. von Zinzendorf

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

piątek, 19 października 2012

Sprawiedliwość Boga

Ojcze nasz, kochamy Cię za Twoją sprawiedliwość, uznajemy słuszność i prawość Twych sądów. Twoja sprawiedliwość utrzymuje porządek wszechświata i gwarantuje bezpieczeństwo wszystkich, którzy w Tobie pokładają wiarę. Żyjemy, gdyż Ty jesteś sprawiedliwy i miłosierny. Święty, Święty, Święty, Panie Boże Wszechmocny, prawy we wszystkim co czynisz i święty we wszystkich Swych dziełach. Amen.

W natchnionym Piśmie świętym trudno jest rozróżnić sprawiedliwość od prawości. Z greckiego oryginału bywa ona tłumaczona raz jako sprawiedliwość, raz jako prawość - w zależności od upodobania tłumacza.


Stary Testament wywyższa sprawiedliwość poprzez piękny, jasny i barwny język, jaki cechuje najlepszą literaturę światową. Gdy Pan zapowiedział zniszczenie Sodomy, Abraham wstawił się za sprawiedliwymi w tym mieście, prosząc Boga, by nie działał bez namysłu jak człowiek w krytycznym położeniu: „O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego! Czy Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie”?


Psalmiści i prorocy Izraela przedstawiali Boga jako najwyższego, absolutnego władcę, sprawującego sprawiedliwe rządy. „Obłok i ciemność wokół Niego, sprawiedliwość i prawo podstawą Jego tronu”.(Psalm 97:2). Długo wyczekiwany Mesjasz zapowiedziany był jako ten kto przyjdzie, by sądzić świat sprawiedliwie i wydać narodom bezstronny wyrok. Święci ludzie o czułych sercach, wstrząśnięci niesprawiedliwością władców, modlili się: „Boże, Mścicielu, Panie, Boże, Mścicielu ukaż się! Powstań Ty, który sądzisz ziemię, daj pysznym odpłatę! Jak długo występni o Panie, jak długo będą się chełpić występni”? (Psalm 94) To wezwanie należy rozumieć nie jako usprawiedliwienie osobistej zemsty, lecz jako tęsknotę za zwycięstwem moralnej sprawiedliwości w życiu społeczności ludzkiej.


Tacy ludzie jak Dawid lub Daniel przyznawali się do swej nieprawości, przeciwstawiając ją prawości Boga. W rezultacie ich pokutne modlitwy posiadały wielką moc i skuteczność działania. „U Ciebie, Panie, jest sprawiedliwość, a u nas na twarzach wstyd”.(Dan. 9:7) A gdy długo powstrzymywana sprawiedliwość Boża spłynęła na ziemię, Jan ujrzał zwycięskich świętych, trzymających harfy Boże i śpiewających pieśń Mojżesza i pieśń Baranka, których wspólnym tematem była Boska sprawiedliwość. „Dzieła Twoje, Panie, Boże Wszechwładny są wielkie i godne podziwu! Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów! Któż by się nie bał, o Panie i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty sam jesteś Święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą bo ujawniły się słuszne wyroki Twoje”.(Apok. 15: 3,4)


Sprawiedliwość ucieleśnia ideał moralnej prawości, której przeciwieństwem jest nieprawość; nieprawość jest nieobecnością prawości w ludzkich myślach i czynach. Sądzenie zaś jest zastosowaniem prawości dla osiągnięcia celów moralnych; może ono być dla sądzonej jednostki przychylne lub nieprzychylne, w zależności od tego, czy jej sercem i czynami kierowała prawość czy nieprawość.


Czasami słyszy się powiedzenie: „Sprawiedliwość wymaga, aby Bóg to zrobił”. Jest to błąd w myśleniu i w słowach. Tak bowiem mówiąc, postulujemy że istnieje poza Bogiem jakaś sprawiedliwość, skłaniająca Go do działania. Tymczasem oczywiście nic takiego nie ma. Gdyby taka sprawiedliwość istniała, stałaby ponad Bogiem, gdyż tylko zwierzchnia władza może żądać posłuszeństwa. W rzeczywistości zaś, nie istnieje i nie może istnieć nic takiego, co byłoby poza Bogiem i choćby w najmniejszym stopniu mogło Go zmusić do czegoś. Wszystkie powody, dla których Bóg działa, tkwią w Nim samym. Nic z zewnątrz nie narusza istoty Boga, nic w niej nie ubywa ani się nie zmienia.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

czwartek, 18 października 2012

Zwyciężony rebeliant niechętnie godzi się uznać króla

Z bezinteresownością dobroci Boga zgadza się rozum, zaś mądrość moralna, która zna samą siebie, stoi na stanowisku, że postępowanie ludzi nawet najczystszych i najlepszych, jest pozbawione wartości. Gwarantem spełnienia naszych oczekiwań jest zawsze dobroć Boga. Nasza skrucha, mimo iż niezbędna, nie jest podstawą do żądania zadośćuczynienia, lecz warunkiem otrzymania wspaniałego daru wybaczenia, jaki nam Bóg w Swej dobroci ofiarowuje. Modlitwa też nie daje podstaw do roszczeń. Nie zobowiązuje ona Boga do niczego, ani nie czyni Go naszym dłużnikiem. Podobnie ma się rzecz z wiarą - jest ona po prostu naszym przeświadczeniem o Bożej dobroci, a jej brak jest odzwierciedleniem Świętej natury Boga.

Postawy nasze uległyby radykalnej zmianie, gdybyśmy potrafili uwierzyć, że żyjemy pod przyjaznym niebem, i że Bóg w niebie, mimo iż wyniesiony w mocy i w majestacie, pragnie byśmy byli Jego przyjaciółmi. Lecz grzech zrobił swoje: uczynił nas lękliwymi i zarozumiałymi. Lata sprzeciwu wobec Boga zaszczepiły w nas strach, którego nie sposób pokonać w krótkim czasie. Zwyciężony rebeliant niechętnie godzi się uznać króla, którego tak długo usiłował obalić. Lecz jeśli jego żal jest szczery i jeśli ufa on w miłosierdzie swego Pana, jego dawny zamiar puści Pan w niepamięć. Meister Eckhart zachęca nas, abyśmy pamiętali, że gdy wrócimy do Boga, nie będzie On nam wypominał naszych grzechów, nawet gdyby były liczne jak całe ludzkie plemię, lecz będzie się do nas odnosił z takim zaufaniem, jak gdybyśmy nigdy nie zgrzeszyli.

Ktoś, kto mimo swoich grzechów w przeszłości pragnie uczciwie pojednać się z Bogiem, może dręczyć się pytaniem: „Jeśli przyjdę do Boga, jak mnie przyjmie? Jak będzie ku mnie usposobiony? Jakim Go zobaczę”? Odpowiedź na nie brzmi: Bóg będzie taki sam, jak Jezus. „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”.(Jan 14:9) - powiedział Jezus. Chrystus chodził z ludźmi po ziemi, aby pokazać im jaki jest Bóg, i aby ukazać Jego stosunek do tych, którzy się co do Niego mylą. To tylko jedna z rzeczy, jakich dokonał Chrystus przebywając na ziemi w cielesnej postaci, lecz to wykonał doskonale.

Od Jezusa Chrystusa uczymy się, jak Bóg postępuje wobec ludzi. Ludzie zakłamani i z gruntu nieszczerzy - tak jak niegdyś widzieli Jezusa, widzą Go zimnym i wyniosłym. Lecz czyniący pokutę zobaczą Go litościwym, skruszeni grzesznicy ujrzą Go wspaniałomyślnym i łaskawym. Dla przestraszonych będzie On przyjacielski, a dla biednych duchem - wybaczający, dla ignorantów - wnikliwy, dla słabych - delikatny, dla przybyszów - gościnny.

Nasze postawy determinują to jak Bóg nas przyjmie. Mimo iż łaskawość Boga jest niewyczerpalną fontanną serdeczności, Bóg nie będzie się nam narzucał. Jeśli mamy być powitani jak Syn Marnotrawny, musimy wrócić tak jak on; a gdy tak przyjdziemy, nasz powrót - wbrew oburzeniu faryzeuszy i legalistów - zostanie uczczony muzyką i tańcami, albowiem Ojciec ponownie przytuli do serca swe dziecko. Wielkość Boga wzbudza w nas lęk, lecz Jego dobroć usuwa ten lęk. Bać się, lecz nie być przestraszonym - oto paradoks wiary.

„O Boże, moja nadziejo, moje niebiańskie odpocznienie, Całe moje szczęście na tej ziemi. Zaspokój moją dokuczliwą potrzebę: Objaw mi, o, objaw mi Swoją dobroć, Ukaż Swoje błogie oblicze, Światło wiecznego dnia. Przed mymi wiarą oświeconymi oczami Niech cała Twoja wspaniała dobroć przejdzie przede mną. Moim największym pragnieniem jest oglądanie Twojej dobroci. O, abym mógł ujrzeć Twoją uśmiechniętą twarz! Objaw Siebie w mojej duszy. Objaw Swą miłość, Swe chwalebne imię.” Charles Wesley

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

wtorek, 16 października 2012

Dobroć Boga

O Panie, wyświadcz nam w swej dobroci przysługę. Postępuj z nami nie tak, jak na to zasługujemy, lecz według Twego Charakteru. Wtedy nie będziemy musieli niczego się obawiać ani na tym świecie, ani w tym, który ma nadejść. Amen.

Słowo „dobro” przez każdego niemal pojmowane jest nieco inaczej, dlatego ten rozdział powinien rozpocząć się od zdefiniowania Bożej dobroci. Znaczenie tej dobroci można ustalić jedynie poprzez podanie szeregu synonimów, oddalających się i powracających różnymi ścieżkami do wspólnego źródła.

Gdy teologia chrześcijańska mówi o dobroci Boga, nie utożsamia jej z Jego sprawiedliwością czy świętością. Jego świętość została ogłoszona przez niebiosa i po tym, jak Bóg objawił się ludziom, została powtórzona na ziemi przez świętych i mędrców. Na razie jednak zajmiemy się nie świętością Boga, lecz Jego dobrocią, co nie jest tym samym.

Dobroć Boga jest tym, co skłania Go do łaskawości, serdeczności, życzliwości i bezinteresowności wobec ludzi. Bóg ma czułe serce i zdolność współodczuwania, przez co wobec wszystkich istot moralnych jest zawsze otwarty, szczery i przyjazny. Z natury Swej skłonny jest do obdarowywania i radowania się szczęściem Swego ludu.

Każda strona Biblii implicite lub explicite głosi pochwałę dobroci Bożej, którą należy uznać za podstawę wiary równie niewzruszoną jak tron Boski. Dobroć Boga stanowi kamień węgielny wszelkiej zdrowej myśli teologicznej i jest niezbędna dla zachowania zdrowia duchowego. Dopuszczenie myśli, że Bóg mógłby nie być dobry, podkopałoby wszelkie nasze rozważania i doprowadziłoby do zaprzeczenia wszystkich ocen moralnych. Gdyby Bóg nie był dobry, nie istniałaby różnica między łagodnością a okrucieństwem: Wtenczas niebo mogłoby być piekłem, a piekło niebem.

Dobroć stoi za wszystkimi błogosławieństwami, jakimi Bóg nas obdarza. Bóg stworzył nas, ponieważ czuł w Swym sercu dobro, i odkupił nas dla tego samego powodu. Julian z Norwich, żyjąca 600 lat temu, widziała źródło wszystkich spływających na nas błogosławieństw w dobroci Boga. Rozdział szósty tej niezwykle pięknej i przemawiającej do uczuć książeczki, zaliczanej do klasyki chrześcijaństwa, „Objawienia Bożej Miłości” zaczyna się słowami: „Utwór ten został napisany, aby nauczyć nasze dusze mądrego trwania przy dobroci Boga”. Następnie wymienia ona dobrodziejstwa jakie uczynił dla nas Bóg, za każdym razem dodając „zrobił ze Swej dobroci”. Julian z Norwich przestrzega, że wszelka nasza działalność religijna oraz wszelkie zasoby łaski, jakkolwiek pożyteczne, są niczym, dopóki nie zrozumiemy, że za wszystkim tym kryje się nie zasłużona dobroć Boga.

Dobroć, będąca jednym z atrybutów Boga, pochodzi sama z siebie, nieskończona, doskonała i wieczna. Ponieważ Bóg się nie zmienia, niezmienna jest też czuła troska, jaką nas otacza. On nigdy nie był dla nas łaskawszy niż jest obecnie, ani nigdy nie będzie mniej łaskawy. Bóg jest bezstronny, działa nie licząc na żadne korzyści. Jego słońce świeci zarówno dla złego jak i dla dobrego, jego deszcz pada na sprawiedliwego i na niesprawiedliwego. Przyczyna Jego dobroci leży w Nim Samym. Jego dobroć otrzymują wszyscy bezinteresownie, bez względu na to, czy są w stanie zań się odpłacić, czy nie.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 15 października 2012

A imię Jego brzmi „Wierny i Prawdziwy”

Z obiektywnych faktów dotyczących Boga (natchnieni autorzy Pisma Świętego) wyprowadzili tysiące radosnych wniosków i odkryli dla nich praktyczne zastosowania. Księga Psalmów rozbrzmiewa płomiennymi podziękowaniami Bogu za Jego wierność. Nowy Testament rozwija temat lojalności Boga w Osobie Ojca i Jego Syna Jezusa Chrystusa, który przed Poncjuszem Piłatem złożył dobre wyznanie, a w Apokalipsie widzimy Chrystusa jadącego na białym koniu ku tryumfowi, a imię Jego brzmi „Wierny i Prawdziwy”.

Pieśń chrześcijańska także sławi atrybuty Boga, a wśród nich wierność. W najlepszych hymnach kościelnych atrybuty Boskie stają się zdrojem, z którego tryskają radosne tony. W starych zbiorach hymnów - można jeszcze znaleźć pieśni bez tytułów, jedynie z podanym kursywą tematem, który może rozradować serca wiernych: „Ku czci wspaniałych, Bożych doskonałości”, „Mądrość, majestat i dobroć”. Wszechwiedza i niezmienność”, „Chwała, miłosierdzie i łaska”. Te przykłady zaczerpnąłem z psałterza z roku 1849, lecz każdy, kto zetknął się ze świętymi hymnami wie, że swymi korzeniami sięgają one wczesnych lat chrześcijaństwa. Od samego początku przeświadczenie o doskonałości Boga dawało wierzącym słodycz pewności i uczyło ich śpiewać.

Na Bożej wierności wspiera się cała nasza nadzieja na przyszłe błogosławieństwo. Jedynie wówczas, gdy Bóg jest wierny, Jego przymierza mają wartość i Jego obietnice zostaną spełnione. Tylko będąc całkiem pewni Jego wierności, jesteśmy zdolni żyć w pokoju i ze spokojem oczekiwać życia, które ma nadejść. Każdy człowiek może znaleźć własne zastosowanie dla tej prawdy i wyciągnąć z niej wnioski, podsuwane mu przez samą prawdę i widzenie własnych potrzeb. Kuszeni, niespokojni, bojaźliwi, zniechęceni mogą w wiedzy o wierności naszego Ojca Niebieskiego znaleźć nową nadzieję i otuchę. Bóg zawsze jest wierny swym obietnicom. Ciężko doświadczani synowie przymierza mogą być pewni, że On nie wycofa się z obietnicy swego miłosierdzia, ani nie sprzeniewierzy się Swej wierności. „Szczęśliwy  człowiek,  który  -nadzieją pokłada w Bogu Izraela, który uczynił niebo i ziemią, i morza, i cały ich orszak. Jego prawda jest zagwarantowana na wieczność. On zbawia zgnębionych i karmi biednych I dla nikogo Jego obietnica nie okaże się próżną.” Isaac Watts

 A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

sobota, 13 października 2012

Wyolbrzymianie jednego atrybutu Boga prowadzi teologię na trzęsawiska

Sądzę, że można dowieść, że niemal każda z herezji, które na przestrzeni wieków dotykały Kościoła, spowodowana była przekonaniem na temat Boga niezgodnymi z prawdą, lub nadmiernym wyakcentowaniem pewnych autentycznych prawd o Bogu, przesłaniającym inne równie ważne prawdy. Wyolbrzymianie jednego atrybutu Boga kosztem pominięcia innego prowadzi teologię na trzęsawiska. Mimo iż o tym wiemy, aby nie ulec pokusie, stale musimy się mieć na baczności.

Biblia uczy na przykład, że Bóg jest miłością, co niektórzy przedstawiają w ten sposób, że w rzeczywistości zaprzeczają temu - czego Pismo również uczy - że jest On także sprawiedliwością. Inni z kolei kładą tak wielki nacisk na dobroć Boga, że zaprzecza ona Jego świętości, bądź też akcentuje Jego litość, niweczą Jego prawdę. Są też tacy, którzy pojmują suwerenność Boga w sposób niszczący, a przynajmniej niebezpiecznie pomniejszający Jego dobroć i miłość.

 

Właściwe spojrzenie na prawdę o Bogu otrzymamy jedynie wtedy, gdy ośmielimy się wierzyć we wszystko, co Bóg powiedział o Sobie. Człowiek bierze na siebie poważną odpowiedzialność, usiłując po swojemu przełożyć te z objawionych przez Boga właściwości, które z powodu swej niewiedzy uważa za budzące sprzeciw. Jedną z przyczyn tego może być ślepota duchowa. Nie musimy się obawiać, aby prawda była taka jak jest napisane. Między atrybutami Boskimi nie ma sprzeczności. Bóg jest jednolity. Nie może się rozdzielić, aby w danym momencie działać w oparciu o jeden atrybut, a zawiesić wszystkie inne. Wszystko, czym Bóg jest, musi harmonizować z tym, co Bóg czyni. Sprawiedliwość musi występować w litości, a miłość w sprawowaniu sądów. To samo dotyczy pozostałych atrybutów Boga.
 

Wierność Boga jest elementem prawdziwej teologii, dla wierzącego jednak stanowi coś znacznie większego: przekracza ona same procesy rozumienia i staje się ożywczym pokarmem dla duszy. Biblia nie tylko uczy prawa, lecz także wskazuje na sposoby jego zastosowania, leżące w interesach ludzkości. Natchnionym autorom Pisma Świętego, podobnie jak nam, nieobce były emocje, ponieważ nie izolowali się od życia, ale tkwili w samym jego środku. To, czego dowiedzieli się o Bogu, stawało się dla nich mieczem, tarczą, młotem, motorem ich działań, dobrą nadzieją i ufnym oczekiwaniem.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

piątek, 12 października 2012

Atrybuty Boskie warunkują się nawzajem

Dobra to rzecz dziękować Tobie, o Najwyższy, śpiewać Tobie pieśni i wychwalać Twe imię, z rana obwieszczać Twoją przepełnioną miłością łaskawość, a wieczorem Twoją wierność. Tak jak Twój Syn, będąc na ziemi byt lojalny wobec Ciebie, Swego Ojca Niebieskiego, tak teraz jest On wiernym nam. Swoim braciom ziemskim, Z tą wiedzą spieszymy naprzód z niezachwianą nadzieją na wszystkie lata i wieki, które mają nadejść. Amen.


Jak podkreśliliśmy to wcześniej, atrybuty Boga nie są oddzielnymi cechami Jego charakteru, lecz aspektami Jego jednolitej istoty. Nie są one rzeczami samymi w sobie, lecz naszymi myślami, myślami o Bogu, aspektami doskonałej całości, nazwami nadanymi wszystkiemu, co wiemy, że jest prawdą o Bogu. Aby zyskać właściwe zrozumienie atrybutów Boga, konieczne jest ujmowanie ich wszystkich jako całości. Możemy myśleć o każdym z nich z osobna, lecz nie wolno nam ich od siebie oddzielać. „Wszystkie atrybuty przypisywane Bogu, mimo iż na rozmaite sposoby używamy słów Boga, są w rzeczywistości nierozdzielne z powodu doskonalej prostoty Boga”. - powiada Mikołaj z Kuzy. „Wskutek czego, mimo iż przypisujemy Bogu zmysły wzroku, słuchu, smaku, zapachu, dotyku oraz uczucie, rozum, intelekt itd., zgodnie z rozmaitymi znaczeniami tych słów, dla Niego nie znaczą one nic innego jak odpowiednio słyszenie, odbieranie bodźców smakowych, węchowych czy dotykowych, odczuwanie czy rozumienie. W ten sposób cała teologia sytuuje się w kole, ponieważ każdy z Bożych atrybutów jest potwierdzany przez inne”.

Gdy rozważamy atrybuty Boga, szybko dostrzegamy ich zasadniczą jedność. Widzimy np., że jeśli Bóg jest samoistny, musi On być także samowystarczalny, i jeśli ma On moc, to będąc nieskończony, musi mieć wszelką możliwą moc. A skoro ma wiedzę, to Jego nieskończoność zapewnia Mu pełnię tej wiedzy. Podobnie Jego niezmienność zakłada Jego wierność. Z niezmienności Boga wypływa wniosek, że nie może On być niewierny, gdyż to wymagałoby od Niego zmiany. Wszelkie uchybienia w boskim charakterze spowodowałyby Jego niedoskonałość, a skoro Bóg jest doskonały, nie mogą one wystąpić. W ten oto sposób atrybuty Boskie warunkują się nawzajem i okazują się jedynie przebłyskami naszego umysłu, zażywającego przyjemności w obcowaniu z absolutną doskonałością Boskości.

Wszystkie Boże czyny harmonizują ze wszystkimi Bożymi atrybutami. Żaden atrybut nie jest sprzeczny z jakimkolwiek innym atrybutem, lecz wobec nieskończoności Boga, wszystkie pozostają ze sobą w harmonii i współzależności. Wszystko, co Bóg czyni, zgadza się ze wszystkim, czym Bóg jest. Być i czynić - stanowi w Bogu jedność. Przedstawianie Boga w dwóch osobnych ujęciach: Jego sprawiedliwości i Jego miłosierdzia, jest fałszywe i niezgodne z prawdą. Wyobrażając sobie, że w Bogu górę bierze raz jeden, raz drugi atrybut, stwarzamy wizję Boga niepewnego, sfrustrowanego i emocjonalnie niezrównoważonego, słowem Boga nie mającego nic wspólnego z prawdziwym Bogiem. To co powstaje, jest jedynie dopasowanym do naszego rozumu wizerunkiem Boga.

Bóg, będąc Tym, Kim jest, nie może przestać Nim być, a będąc Tym, Kim jest, nie może działać niezgodnie ze Swym charakterem. Bóg jest zarazem wierny i niezmienny, a zatem wszystkie Jego słowa i czyny muszą być i pozostać wierne. Ludzie stają się niewiernymi z powodu swych pragnień, strachu, słabości, utraty zainteresowania przedmiotem, lub z powodu silnego nacisku z zewnątrz. Oczywiście żadna z tych sił w najmniejszym stopniu nie oddziaływuje na Boga. On sam stanowi dla Siebie powód, dla którego istnieje i działa. Nie może być przez nic popychany do działania, lecz zawsze mówi i działa tak. Jak Mu się podoba, zgodnie ze swoją suwerenną wolą.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 10 października 2012

Bóg bliższy jest nam niż nasza własna myśl

Nowy Testament głosi, że Bóg stworzył świat za pomocą Logos - Słowa, i właśnie Słowo jest utożsamiane z drugą Osobą w Trójcy Świętej, obecnej w świecie jeszcze przed przyjęciem postaci człowieka. Słowo stworzyło wszystkie rzeczy i pozostało w Swym dziele stworzenia, aby go utrzymywać i podtrzymywać, służąc jednocześnie jako światło moralne, umożliwiające każdemu człowiekowi odróżnienie dobra od zła. Wszechświat ujęty jest w uporządkowany system nie przez bezosobowe prawa, lecz przez stwórczy głos immanentnej i uniwersalnej Obecności - Logos.

Canon W.G.H. Holmes z Indii opowiada o Hindusach opukujących drzewa i kamienie z modlitewnym pytaniem „Czy Ty tu jesteś? Czy jesteś tu”?, kierowanym do boga, który jak wierzą, może zamieszkiwać w kamieniach i w drzewach. Oświeceni chrześcijanie mogą im w pokorze odpowiedzieć: „Tak, Bóg rzeczywiście tam jest. On jest tam i tutaj, i wszędzie. Nie ograniczony do drzewa ani do kamienia; lecz wolny we wszechświecie, będący blisko każdego człowieka i każdej rzeczy, a przez Jezusa Chrystusa dostępny w każdej chwili każdemu miłującemu sercu. Za sprawą Bożej wszechobecności dzieje się tak i dziać się będzie wiecznie.


Ta prawda jest dla głęboko wierzącego chrześcijanina źródłem wielkiej pociechy w smutku i niezawodną pomocą w zmiennych kolejach życia. Dla niego „praktykowanie obecności Boga” nie jest odbywająca się we własnym umyśle projekcją obrazu Boga i następującymi po niej próbami uświadomienia sobie obecności Boga, lecz polega na rozpoznawaniu rzeczywistej obecności Tego, o którym większość teologów twierdzi, że jest On obecny już w naszym życiu. Że jest bytem obiektywnym, niezależnym od naszych zdolności pojmowania Go, dzięki czemu możliwe jest doświadczenie realne, a nie tylko wizyjne.


Pewność co do tego, że Bóg zawsze jest przy nas, obecny we wszystkich zakątkach Swego świata, że bliższy jest nam niż nasza własna myśl, powinna zapewniać nam stan duchowej szczęśliwości przez znaczną część naszego życia. Lecz stan ten nie wypełnia całej naszej egzystencji. Nieuczciwością byłoby obiecywać każdemu wierzącemu wieczne święto; podobnie jak nierealne byłoby żywienie podobnych oczekiwań. Nawet w ramionach matki dziecko niekiedy płacze. Tak samo chrześcijanin może niekiedy doznawać cierpienia nawet w stałej obecności Boga. Mimo iż „zawsze radosny” Apostoł Paweł, przyznawał, że czasem bywał zasmucony, a i Chrystus dla naszego zbawienia poznał łzy i lament, mimo iż nigdy nie opuścił łona Ojca (zob. Jan 1,18 i Hebr 5,7)


Lecz wszystko będzie dobrze. W świecie takim jak nasz, Łzy mają działanie terapeutyczne. Uzdrawiający balsam z wszechobejmującej obecności Bożej leczy nasze choroby nim staną się śmiertelne. Świadomość, że nigdy nie jesteśmy sami, uśmierza nasze niepokoje i wnosi pokój do naszych serc. I Biblia, i rozum nauczają, że Bóg jest tuż obok. Od nas zależy, czy nauczymy się Go świadomie doświadczać. Zdanie z listu dra Allena Fleece’a podsumowuje świadectwo wielu chrześcijan: „Świadomość tego, że Bóg jest obecny, jest błogosławiona, lecz odczuwać Jego obecność to prawdziwe szczęście”.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

wtorek, 9 października 2012

Boża wszechobecność

Ojcze nasz, wiemy, że jesteś z nami, ale nasza wiedza jest tylko sylwetką i cieniem prawdy, posiadającą jedynie cząstkę duchowego smaku oraz wewnętrznej słodyczy. Wielka to dla nas strata, osłabiająca nasze serca. Pomóż nam czym prędzej naprawić swe życie na tyle, na ile jest to konieczne, abyśmy mogli poznać prawdziwy sens słów: „Pełnią radości u Ciebie”. Amen.

Słowo „obecny” oznacza „będący tutaj”, „będący obok”, bliski a poprzedzający go człon „wszech”, nadaje mu znaczenia powszechności. Bóg jest wszędzie wokół nas, bliski wszystkiemu, towarzyszy każdemu z nas. Biblia jasno wykłada jeszcze kilka innych prawd związanych z doktryną Bożej wszechobecności. Robi to w sposób tak prosty, że trzeba się uciec do wybiegu, aby ich nie pojąć. Mówią one o tym, że Bóg jest immanentny w Swym dziele stworzenia, że nie ma takiego miejsca na ziemi lub w niebie, gdzie człowiek mógłby się schronić przed Jego obecnością, że Bóg jest zarazem daleko i blisko każdego z nas. Te prawdy o wszechobecności Boga w sposób przekonywujący podaje Biblia.


Pismo święte uczy również, że Bóg jest nieskończony. Oznacza to, że nie jest On niczym skrępowany. Zatem i Jego istnienie nie może być ograniczane - a więc Bóg jest wszechobecny. W Swej nieskończoności Bóg obejmuje Swe dzieło stworzenia i zawiera je w Sobie. Poza Nim nic nie może istnieć. Bóg jest naszym środowiskiem naturalnym, tak jak morze jest środowiskiem naturalnym dla ryby, a powietrze dla ptaka. „Bóg jest ponad wszystkim - pisał Hildeber z Lavardin ponad wszystkim i na zewnątrz wszystkiego; w danej rzeczy, lecz w niej nie zamknięty; poza daną rzeczą, lecz z niej nie wyłączony; ponad nią, lecz nie wyniesiony; pod nią, lecz nie przygnieciony; całkowicie „ponad” - przewodzący; całkowicie „pod” - podtrzymujący; całkowicie i „w” - wypełniający.”


Nie sposób oddzielać przekonania o stałej obecności Boga w swoim wszechświecie od innych przekonań o Bogu. Przyjęcie doktryny wszechobecności Bożej pociąga za sobą (praktyczne) implikacje w wielu dziedzinach myśli teologicznej i narzuca religiom również takie problemy jak np. pytanie o naturę świata. Niemal w każdym okresie historycznym i w każdej kulturze, myślących ludzi interesowało jakim jest świat. Czy jest to samonapędzający się świat materialny, czy też świat duchowy, kierowany przez niewidzialne moce? Czy sprzężony system świata tłumaczy się sam, czy też jest tajemnicą? Czy byt sam z siebie bierze początek i w sobie się kończy, czy też ma swe źródło poza sobą?


Chrześcijańska teologia twierdzi, że zna odpowiedź na te pytania. Nie zajmuje się ona spekulacjami ani głoszeniem opinii, lecz odwołuje się,- do autorytetu Boga, podając: „Tak powiedział Bóg”. Opowiada się ona za duchową naturą świata: świat wywodzi się z ducha, substancja jego jest duchowa i odzierając go z Ducha, który go zamieszkuje, pozbawiamy świat znaczenia.


Doktryna Bożej wszechobecności obrazuje stosunek człowieka do wszechświata, w którym żyje. Ta kluczowa prawda stanowi o znaczeniu pomniejszych prawd i nadaje najwyższe znaczenie wszystkim drobnym sprawom człowieka. Bóg jest zawsze obecny w życiu człowieka, jest blisko niego, tuż obok. Bóg widzi człowieka na wskroś i zna go do głębi. Od tego zaczyna się wiara, a gdy przybierze ona kształt tysięcy cudownych prawd, wszystkie one powrócą do punktu wyjścia - że Bóg istnieje i że jest tutaj. „Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że (Bóg) jest” - czytamy w Liście do Hebrajczyków 11,6. A sam Chrystus powiedział: „Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!” (Jan 14:1) Cokolwiek, co przyjdzie po spójniku „i” jako dodatek do podstawowej wiary w Boga jest nadbudówką. I nie ważne jak wysoko ona się wznosi, nadal będzie stać solidnie na pierwotnym fundamencie.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

piątek, 5 października 2012

Źródłem życia jest bojaźń Pańska

Skłonność do milczenia i przymus mówienia zawsze będą konkurować ze sobą w sercu mówiącym o Bogu. „Jak mogą skażeni śmiertelnicy ośmielić się Głosić Twoją chwałę t Twoją łaskę? Leżymy z dala pod Twoimi stopami i widzimy jedynie cień Twojej twarzy.” Isaac Watts A mimo to pocieszamy się wiedzą, którą sam Bóg włożył w nasze serca, aby Go szukały, Bóg w pewnym zakresie umożliwił nam poznanie Siebie, i cieszy się najskromniejszym nawet naszym wysiłkiem, aby Go poznać.

Gdyby jakiś anioł lub święty, który spędził szczęśliwe wieki przy tronie Przedwiecznego zszedł na ziemię, jakże trywialną wydałaby mu się niemilknąca paplanina wiecznie zajętego rodu ludzkiego. Jak obco i pusto brzmiałyby dla niego przyziemne, czerstwe i nieużyteczne słowa, co tydzień rozlegające się z ambon. A gdyby taki przybysz miał do nas przemówić, czyż nie mówiłby o Bogu? Czyż nie czarowałby i fascynował słuchaczy porywającymi opisami Bóstwa? I czyż po takim wystąpieniu chcielibyśmy potem słuchać czegoś innego niż teologii, doktryny Boga? Czyż nie żądalibyśmy później od tych, którzy mają nas uczyć, aby mówili do nas ze szczytu Boskiej wizji albo całkiem zamilkli?


Reakcją psalmisty na występki bezbożnego było gorzkie wyznanie: „Bojaźni Boga nie ma przed jego oczyma”.(Ps. 36:2) Tak tłumaczy to, co widziało serce, zarazem okazując nam psychologię grzechu. Gdy człowiek nie boi się Boga, bez wahania przekracza Jego prawa. Strach przed konsekwencjami nie powstrzymuje przed występkiem, kiedy ulotnił się strach przed Bogiem.


W dawnych czasach mawiano o ludziach wiary, że „chodzą w bojaźni Bożej” i „służą Panu z bojaźnią”. Mimo ich bliskiej zażyłości z Bogiem i mimo śmiałości ich modlitw, podstawą życia religijnego owych ludzi była koncepcja Boga budzącego strach i przerażenie swoją niedostępnością i niepoznawalnością. Koncepcja Boga transcendentnego przewija się przez całą Biblię przydając barw i tonów postaciom świętych. Bojaźń Boga była czymś więcej niż obawą przed niebezpieczeństwem. Był to irracjonalny strach, dominujące uczucie całkowitej zależności w obliczu Boga Wszechmocnego.


Za każdym razem kiedy Bóg w czasach biblijnych pojawiał się przed ludźmi, wywoływał on w nich paraliżujące uczucie grozy i przerażenia połączone z przygniatającym poczuciem grzechu i winy. Gdy Bóg przemówił, Abraham padł na ziemię, aby Go słuchać. Gdy Mojżesz zobaczył Pana w gorejącym krzaku, obawiając się spojrzeć na Boga zasłonił swą twarz. Na widok Boga wyrwał się Izajaszowi okrzyk: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach”.(Izaj. 6:5)


Spotkanie Daniela z Bogiem było zapewne najgroźniejszym i najcudowniejszym ze wszystkich tych spotkań. Prorok Daniel podniósł oczy i ujrzał Tego, Którego „ciało zaś Jego było podobne do tarsziszu, jego oblicze do blasku błyskawicy, oczy jego były jak pochodnie ogniste, jego ramiona i nogi jak błysk polerowanej miedzi, a jego głos jak głos tłumu. Ja, Daniel, oglądałem tylko sam widzenie a ludzie, którzy byli ze mną, nie widzieli zjawiska, ogarnęło ich jednak wielkie przerażenie, tak że uciekli, by się ukryć. Tylko ja sam pozostałem, by oglądać to wielkie widzenie, lecz nie miałem siły, zmieniłem się na twarzy, (opuściła mnie moc). Wtedy usłyszałem dźwięk jego słów, a na dźwięk jego słów upadłem oszołomiony twarzą ku ziemi”.(Dan. 10:6-9)


Te doświadczenia dowodzą, że wizja Boskiej transcendencji szybko kładzie koniec wszelkim sporom między człowiekiem a jego Bogiem. Duch walki opuszcza człowieka, który jest gotów wespół z pokonanym Szawłem pytać pokornie: „Co mam czynić, Panie”? Obecnie rzecz się ma całkiem inaczej: zarozumiałość współczesnych chrześcijan, uwidaczniająca się podczas licznych religijnych spotkań, przerażająca lekkomyślność oraz brak szacunku wobec Osoby Boga, świadczą o strasznym zaślepieniu serc. Wielu określa siebie imieniem Chrystusa, dużo o Nim mówi i czasem się modli, lecz najwyraźniej nie wie, kim On jest. „Źródłem życia jest bojaźń Pańska” (Przyp. 14:27). Lecz ta uzdrawiająca bojaźń prawie że zanikła wśród dzisiejszych chrześcijan.


Kiedyś w rozmowie ze swym przyjacielem poetą Eckermannem, Goethe zszedł na tematy religijne i mówił o nadużywania imienia Boskiego: „Ludzie traktują Boga tak, jak gdyby ta niepojęta i najwyższa Istota, będąca poza zasięgiem myśli, była im jedynie równa. W przeciwnym razie nie mówiliby: „O, Panie Boże, najmilszy, dobry Boże”. Te zwroty stają się dla nich - szczególnie dla duchownych, którzy bez przerwy mają je na ustach - zwykłymi frazesami, jałową nazwą nie połączoną z żadną myślą. Gdyby wielkość Boża robiła na nich wrażenie, byliby niemi i przez szacunek niechętnie wymawialiby Jego imię”.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

czwartek, 4 października 2012

Tak bowiem mówi Wysoki i Wzniosły

O Panie, o nasz Panie, nie masz nikogo takiego jak Ty ani tam, na niebie, ani tu, na ziemi Twoja jest wielkość, godność i majestat. Wszystko, co jest na niebie i na ziemi jest Twoje. Twoje jest Królestwo, potęga i chwała na wieki wieków. A Ty, o Panie, jesteś wywyższony jako głowa nad tym wszystkim. Amen.

Gdy mówimy o transcendencji Boga, mamy na myśli Jego wywyższenie ponad wszystkie rzeczy stworzone we wszechświecie, wywyższenie tak niesłychane, że myśl ludzka nie jest w stanie tam sięgnąć. Jeśli chcemy być rzetelni, dochować wierności prawdzie, musimy jednak pamiętać o tym, że owo wywyższenie nie jest sprawą odległości między Bogiem a ziemią, lecz jest właściwością Jego jestestwa. Nie chodzi tu o miejsce w przestrzeni ani o wysokość w sensie fizycznym, lecz o odmienność natury Boga.

Bóg jest duchem, a więc wielkości i odległości nie mają dla Niego znaczenia. Przynoszą one natomiast pożytek nam, służąc jako analogie i przykłady obrazujące pewne prawdy. Dlatego Bóg stale się do nich odwołuje, kiedy próbuje nam, mającym ograniczoną zdolność pojmowania, przekazać coś o Sobie. Powiada On: „Tak bowiem mówi Wysoki i Wzniosły, którego stolica jest wieczna, a imię Święty”.(Izaj 57:15) Tymi słowami stwarza on wrażenie oddalenia na wysokości, lecz czyni to jedynie dlatego, że my, zamieszkujący świat materii, przestrzeni i czasu, nawykliśmy myśleć w terminach materialnych i zdolni jesteśmy pojąc idee abstrakcyjne tylko przez przyrównanie do rzeczy materialnych. W tej walce o wyzwolenie się spod tyranii otaczającego nas świata ludzkie serce musi posiąść sztukę przekładania na nasz język tego, czego uczy nas Duch.


To Duch nadaje znaczenie materii. Bez niego nic nie ma najmniejszego znaczenia. Małe dziecko odłącza się od grupy i gubi się w górach. Powoduje to natychmiastową zmianę uczuć u wszystkich uczestników wycieczki. Wszyscy raptownie przestają podziwiać wspaniałość gór i przejęci nieszczęściem rozbiegają się po stokach góry, wołając dziecko i zapamiętale przeczesując najdrobniejszy zakątek, w którym mogłoby się ono zagubić.


Co spowodowało tę nagłą zmianę? Porośnięta borem góra nadal przeszywa chmury, lecz nikt nie zważa na jej piękno. Cała uwaga skupiona jest na poszukiwaniu niespełna dwuletniej, kędzierzawej, ważącej zaledwie 30 funtów dziewczynki. Mimo iż jest tak mała i młoda, jest ona znacznie cenniejsza dla rodziców i znajomych niż masywna, wieczna góra, podziwiana przez nich parę minut temu. Cały cywilizowany świat zgadza się z takim wartościowaniem. Dziewczynka może kochać, śmiać się, mówić i modlić, a góra tego nie potrafi. Te właściwości dziewczynki przesądzają o jej wartości.


A jednak nie wolno nam porównywać Boga z istnieniem czegokolwiek innego tak, jak to zrobiliśmy w przypadku góry i dziewczynki. Nie wolno nam myśleć o Bogu jako o najwyższym ogniwie w łańcuchu życia, rozpoczynającym się od pojedynczej komórki, przechodzącym przez pośrednie ogniwa ryby, ptaka, zwierzęcia, człowieka, anioła, cherubina aż do wieńczącego wszystko Boga. Oznaczałoby to przyznanie Bogu niezwykle wysokiego stanowiska, nawet wyjątkowości, lecz i to byłoby za mało, albowiem Bogu należna jest transcendencja w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Bóg na wieki trzyma się z osobna, stojąc w niedostępnym świetle. On jest równie wysoko nad archaniołami jak nad pijawką, gdyż przepaść między archaniołem a pijawką jest co prawda ogromna ale skończona, podczas gdy otchłań między Bogiem a archaniołem jest nieskończona. Pijawka i archanioł, mimo iż tak odlegli od siebie w skali stworzenia, są jednak istotami stworzonymi - oboje należą do kategorii „tego, co nie jest Bogiem” i są oddaleni od Boga o Jego nieskończoność.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 1 października 2012

"Poznanie Świętego" w języku angielskim


Knowledge Of The Holy
by
A.W. Tozer

















The Number One Source for all of Dr Tozer's Books and Audios

Naszą zmorą jest zeświecczona moralność

Nie sposób wnikliwie czytać dłużej Biblii i nie dostrzec przepaści, która dzieli postawę ludzi opisanych w Piśmie i ludzi nam współczesnych. Naszą zmorą jest zeświecczona moralność. Tam, gdzie autorzy Biblii widzieli Boga, my widzimy prawa natury. Ich świat był całkowicie zaludniony, nasz jest pusty. Ich świat był żywy i osobisty, nasz jest bezosobowy i martwy. Ich światem rządził Bóg, naszym rządzą prawa natury - a my na zawsze zostaliśmy pozbawieni obecności Boskiej.

Czym są owe prawa natury, które dla milionów zastąpiły Boga? Słowo „prawo” ma dwa znaczenia. Pierwsze dotyczy norm narzucanych przez władze, np. powszechnie znanych praw przeciwko napadom i grabieżom. Drugie służyć ma ujednoliconemu uchwyceniu dziejących się we wszechświecie procesów; lecz jest to podejście błędne. To, co dostrzegamy w przyrodzie, są to po prostu ścieżki Bożej mocy i mądrości przełożone przez dzieło stworzenia. Właściwie są to zjawiska a nie prawa, lecz my przez analogię do arbitralnych praw społecznych zwiemy je prawami.


Nauka obserwuje działanie mocy Bożych, odkrywa występujące w jakiejś dziedzinie wzory i nazywa je „prawami”. Jednolitość działań Boga umożliwia uczonym przepowiadanie naturalnych zjawisk. Wiarygodność postępowania Boga w Swoim świecie stanowi podstawę wszelkiej prawdy naukowej. W niej uczony lokuje całą swą wiarę. Ona służy mu za punkt wyjścia do wspaniałych i pożytecznych osiągnięć w różnych dziedzinach, takich jak: nawigacja, chemia, rolnictwo, czy nauki medyczne.


Religia, z kolei, zwraca się ku naturze Boga. Obchodzą ją nie ślady stóp Bożych na ścieżkach stworzenia, lecz Ten, kto po owych ścieżkach stąpa. Religia interesuje się głównie Tym, Który jest źródłem wszelkich rzeczy, mistrzem wszelkich zjawisk i każdego zjawiska z osobna. Z tej przyczyny Jego filozofia otrzymała wiele imion, z których najstraszniejsze jakie znam jest autorstwa Rudolfa Otto: „Bez względny, gigantyczny, nie zamierający ani na chwilę stres aktywnego świata.” Chrześcijanie lubują się w rozpamiętywaniu tego, że ów „stres świata” został niegdyś przedstawiony w słowach: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”.- I że ich największy nauczyciel kazał zwracać się do siebie jako do Osoby: „Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje”. Ludzie Biblii prowadzili intymne rozmowy z tym „gigantycznym absolutem”, a prorok i święty szli za Nim w zachwycie oddania, ciepła, bliskości i głębokiego zaspokojenia.


“The absolute, the gigantic, never-resting active world stress.” The Christian delights to remember that this “world stress” once said “I AM” and the greatest teacher of them all directed His disciples to address Him as a person: ”When ye pray, say, Our Father which art in heaven, Hallowed be thy name.”

Omnipotencja [wszechmoc] Boża nie oznacza sumy wszystkich mocy, lecz atrybut Boga osobowego, którego chrześcijanie uznają za Ojca, Pana ich Jezusa Chrystusa i wszystkich, którzy wierzą, że ma On życie wieczne. Wiara ta jest dla czcicieli Boga źródłem cudownej mocy, podtrzymującej ich życie wewnętrzne. Ich wiara wznosi się do wielkiego skoku do wspólnoty z Tym, Który może dokonać wszystkiego czego zapragnie, dla którego nic nie jest trudne ani ciężkie, gdyż posiada On moc nie znającą granic.


Ponieważ zarządza On wszystkimi mocami we wszechświecie, wykonanie czegokolwiek jest dla niego zawsze tak samo łatwe. Cokolwiek robi, robi bez wysiłku. Nie traci przy tym energii i nie musi jej uzupełniać. Jego samowystarczalność sprawia, że nie potrzebuje szukać poza Sobą źródła odnowienia Swych sił. Wszelka moc, potrzebna Mu do zrobienia tego, co zamierza, zawarta jest w niepodważalnej pełni Jego jestestwa.


Pewien duszpasterz - A. B. Simpson, gdy był już koło pięćdziesiątki i zapadł na zdrowiu, i głęboko zniechęcony zamierzał porzucić służbę duchową, przypadkowo usłyszał prostą religijną pieśń murzyńską: „Dla Jezusa nic nie jest zbyt trudne. Żaden człowiek nie potrafi pracować tak jak Bóg”. To posłanie jak strzała trafiło w jego serce, wnosząc wiarę, nadzieje, oraz życie dla ciała i ducha. Simpson zapragnął samotności, a po okresie spędzonym sam na sam z Bogiem poczuł się całkiem uleczony i stanął na własnych nogach pełen radości, że znalazł to, co później stało się jednym z największych towarzystw misyjnych na świecie. Od czasu tego spotkania z Bogiem, przez 35 lat ze zdumiewającą gorliwością pracował on w służbie Boga. Jego wiara w Boga o bezgranicznej mocy dodała mu sił potrzebnych do wytrwania w dalszym życiu.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”