poniedziałek, 3 września 2012

Możemy spokojnie czekać

Mówi się, że świat idzie naprzód i czasy zmieniają się. I ten frazes albo jakiś inny podobny do niego i równie niedorzeczny ma usprawiedliwiać zwyczaj odrzucania wszystkiego, co stare, a chwytania się wszystkiego, co nowe, przy czym wygląda na to, że nikt nie jest skłonny powstrzymać się, aby rozważyć, że często jedyną wadą tego pierwszego jest to, że jest to stare, a jedyną zaletą tego nowego to, że jest nowe.

O jednej rzeczy ciągle się zapomina: świat idzie naprzód i czasy się zmieniają, lecz ludzie pozostają stale jednakowi. Jak wahadło pozostaje utwierdzone u góry, kiedy wychyla się na przemian w jedną i drugą stronę, tak i ludzkość pozostaje w zasadzie niezmieniona, chociaż porusza się po swoim ograniczonym łuku. Ludzie są ciągle jednakowi, chociaż zmieniają się jak fasony strojów kobiecych. Wystarczy trochę poczekać, a powróci to, co było modne kilka lat temu, przy czym ta ,,nowa moda” będzie witana tak entuzjastycznie, jakby nigdy jeszcze o niej nie słyszano.

Nikt odpowiedzialny nie zaprzeczy, że niektóre zmiany, do jakich doszło na przestrzeni lat, były korzystne i mogą być uważane za przejawy postępu, aczkolwiek nasi przywódcy nie określili zbyt jasno, do czego właściwie powinniśmy zmierzać. Jest bardzo trudno wykazać, że zbliżamy się do celu, jeśli nie wiemy, co jest tym celem, ani gdzie on się znajduje, lub czy on w ogóle istnieje.

Dla chrześcijanina ukształtowanego tak, że obserwuje życie z góry i ocenia wszystko w świetle wartości nieprzemijających, ta nowoczesna gorączkowa gonitwa za najnowszymi wynalazkami i ostatnimi wydarzeniami jest czymś bezsensownym. Porównaniem, jakie się w tym momencie nasuwa, jest śmiertelnie poważny i fanatycznie zdeterminowany jamnik, pędzący bez wytchnienia za swoim własnym ogonem, którego w dodatku nie posiada, gdyż został on wcześniej usunięty. Dodajcie wielką liczbę innych jamników, podziwianych i poważanych, piszących książki celem udowodnienia, że te daremne działania szczeniaków są postępem, a będziecie mieli ten właściwy obraz.

Chrześcijan często oskarżano o to, że są reakcjonistami, ponieważ nie byli w stanie przejawić żadnego entuzjazmu w stosunku do czyjegoś najnowszego pomysłu, mającego doprowadzić do tysiącletniej ery dobrobytu. Nie chcą oni dotrzymywać kroku ani galopować w różnych kierunkach, jak tylko jakiś spóźniony patron takiego wątpliwego „postępu” wygłosi swoje orędzie, natomiast świat nie może im tego wybaczyć.
 
Otóż nie można się temu dziwić. Prawdziwy chrześcijanin jest niewątpliwie istotą szczególną. Odczuwa najgłębszą miłość do kogoś, kogonigdy nie widział, codziennie rozmawia poufale z kimś, kogo nie może zobaczyć, spodziewa się pójścia do nieba dzięki zasługom kogoś innego opróżnia się, aby zostać napełnionym, wyznaje swoje niesprawiedliwe czyny, aby zostać uznany za sprawiedliwego, uniża się, by. zostać wywyższony, jest najmocniejszy, kiedy jest najsłabszy, najbogatszy, gdy jest najuboższy, i najszczęśliwszy, kiedy czuje się najgorzej... Umiera, aby móc żyć, wyrzeka się. aby posiąść, oddaje, aby zatrzymać, widzi to, co niewidzialne, słyszy to. co niesłyszalne i poznaje to, co przewyższa wszelkie poznanie. A przy tym cały czas zadziwia krytyków swoją niewiarygodną praktycznością: jego gospodarstwo jest najbardziej produktywne, jego interes najbardziej prosperujący, jego zaradność szeroko znana w sąsiedztwie.

Człowiek, który spotkał się z Bogiem, nie poszukuje - on znalazł. On nie wypatruje światła - światło oświeca go pełnym blaskiem. Jego pewność może wydawać się rezultatem fanatyzmu, ale ufność, jaką posiada, pochodzi z faktów, które zna z własnego doświadczenia. Jego religia nie jest czymś zasłyszanym, czymś z drugiej ręki, nie jest on kopią ani odbitką z powielacza - - jest oryginałem, który wyszedł z rąk Ducha Świętego.

Nie opisujemy tu jakiegoś nadzwyczajnego świętego, lecz tylko prawdziwego chrześcijanina, dalekiego od doskonałości i potrzebującego jeszcze wiele się uczyć, ale jego znajomość Boga z pierwszej ręki pozwala mu uniknąć tego nerwowego szamotania się. w którym pogrążony jest świat, a które popularnie zachwalane jest jako postęp.

Niewątpliwie słyszeć jeszcze będziemy przenikliwe gwizdki i widzieć niejeden pochód maszerujący na rzecz czterech swobód lub powszechnego braterstwa ludzkości, albo atomowego wieku postępu czy czegoś w tym rodzaju, i będzie się od nas oczekiwać, że wyrównamy z tym marszem nasz krok. Bądźmy rozważni! My oczekujemy na dźwięk trąby, która wezwie nas z tego harmidru i uruchomi ciąg wydarzeń, których rezultatem będzie w końcu nowe niebo i nowa ziemia. Możemy pozwolić sobie na to, by spokojnie czekać.

A.W. Tozer z książki „Radykalny krzyż” cz. II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz