wtorek, 17 lipca 2012

Zachowujemy twarz, sprowadzając Boga do własnego poziomu

Umysł ludzki, sam będąc stworzony, przy zetknięciu się z Niestworzonym, doznaje niepokoju. Niełatwo jest nam przyzwolić na obecność Kogoś, pozostającego całkowicie poza kręgiem naszej wiedzy. Niepokoi nas myśl o Kimś na Kogo nie mamy wpływu, Kto przed nikim nie odpowiada, jest samoistny, niezależny i samowystarczalny. Filozofia i nauka nie zawsze przyjaźnie odnosiły się do idei Boga, jako że ich zadaniem jest zdawać sprawę ze stanu rzeczy i wszystko, co nie poddaje się objaśnieniu, budzi ich zniecierpliwienie.

Filozofowie i naukowcy przyznają, że istnieje wiele nieznanych im faktów, lecz takie wyznanie zasadniczo różni się od stwierdzenia, że istnieje coś, czego się nigdy nie pozna, gdyż nie dysponujemy odpowiednią metodą poznania. Przyznanie, że istnieje Ktoś ukryty poza nami, istniejący poza wszystkimi naszymi kategoriami, Ktoś, z kogo nie sposób ani zrezygnować, ani postawić Go przed sądem naszego rozumu, wymaga olbrzymiej pokory, większej niż przeważająca część z nas posiada. Więc zachowujemy twarz, sprowadzając Boga do własnego poziomu, lub przynajmniej do poziomu, na którym jesteśmy w stanie Go sobie wyobrazić. A mimo to jakże On nas wyprzedza! Wyprzedza nas, albowiem jest wszędzie nie będąc nigdzie, albowiem nie jest jak my skrępowany materią i przestrzenią, lecz jest od nich niezależny. Nie podlega działaniom czasu i ruchu. Jest całkowicie niezależny i nic nie zawdzięcza światom, które własnymi rękami stworzył.

Niewesoła to myśl, że my, którzy żyjemy w kraju z wieloma egzemplarzami Biblii; którzy należymy do kościołów i trudzimy się nad upowszechnieniem religii chrześcijańskiej, możemy mimo to przeżyć życie, nie próbując choćby raz poważnie zastanowić się nad istotą Boga. Nieliczni z nas pozwolili swym sercom w zdumieniu wpatrywać się w JA JESTEM, w tym Samoistniejącym, o Którym żadna istota nie potrafi myśleć. Takie myśli są dla nas nazbyt bolesne. Wolimy myśleć o rzeczach, które mogą przynieść więcej pożytku - np. o tym, jak zrobić lepszą pułapkę na myszy lub jak sprawić, aby zamiast jednego źdźbła trawy wyrastały dwa. Obecnie płacimy za to wysoką cenę w postaci sekularyzacji naszej religii i rozpadu naszego życia wewnętrznego.

Być może niektórzy szczerzy, lecz zdezorientowani chrześcijanie chcą w tej sytuacji dowiedzieć się czegoś o praktycznych efektach koncepcji, które tu usiłuję wyłożyć. „Jakież znaczenie może mieć fakt samoistnienia Boga dla mnie i takich jak ja, w świecie, jak ten i w czasach, jak nasze”? mogą zapytać. Mam na to następującą odpowiedź: z faktu, że jesteśmy dziełem rąk Boga wynika, że wszystkie nasze problemy i ich rozwiązania mają teologiczny wymiar. Pewna doza wiedzy o tym, jaki jest Bóg nadzorujący wszechświat, jest nieodzowna dla zdrowej filozofii życia i zdrowego spojrzenia na scenę świata.

A.W. Tozer  z książki „Poznanie Świętego”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz