piątek, 1 czerwca 2012

Przypatrzmy się naszemu brzemieniu

Jezus często używał słowa "cichy" w krótkich, zwięzłych zdaniach, a dopiero później wyjaśniał jego znaczenie. W Ewangelii Mateusza Jezus mówi nam o cichości coś więcej i odnosi ją do naszego życia. "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo i uczcie się, że jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje słodkie jest, a brzemię lekkie". /Mat.11.28-30./ Mamy tu przeciwstawione dwie rzeczy: brzemię i pokrzepienie. Brzemię nie jest czymś szczególnie odnoszącym się do bezpośrednich słuchaczy, ale jest to brzemię, pod którym ugina się cała ludzkość. Nie chodzi tu o ucisk polityczny, ubóstwo lub też ciężką pracę. Jest to brzemię o wiele głębszej natury. Odczuwają to zarówno bogaci jak i biedni, bo od niego nie może uwolnić ani bogactwo, ani próżniactwo.
 
Brzemię noszone przez ludzkość jest ciężkie i przytłaczające. Słowo użyte przez Jezusa oznacza ciężar aż do wyczerpania. Pokrzepienie jest po prostu uwolnieniem od tego ciężaru. Nie polega to na robieniu czegoś, ale na tym, co na nas przychodzi, gdy kończymy pracę. Jego własna cichość jest tym pokrzepieniem. 

Przypatrzmy się naszemu brzemieniu. Jest to coś całkowicie wewnętrznego. Atakuje serca, umysł i sięga do wewnątrz. Po pierwsze mamy brzemię dumy. Brzemię samolubstwa jest naprawdę ciężkie. Pomyślcie sami, czy większość smutku nie powstaje, gdy ktoś mówi o nas lekceważąco? Dopóki będziemy sami dla siebie bożkiem, w stosunku do którego musimy być lojalni, dopóty zawsze znajdą się tacy, którym będzie sprawiało przyjemność obrażanie tego bożka. Jaką więc możemy mieć nadzieje na wewnętrzny pokój? Nigdy nie doprowadzi nas do odpocznienia nawet największy wysiłek serca, by obronić się przed każdą obrazą, przed narażeniem honoru, przed złymi opiniami przyjaciół lub wrogów. Prowadzenie takiej walki przez lata powoduje, że to brzemię staje się nie do zniesienia. A jednak synowie tej ziemi ciągle noszą to brzemię, skrupulatnie sprawdzają każde słowo o nich wypowiedziane, skręcają się pod każdą krytyką , odczuwają ból na każdą urojoną obrazę, nie mogą spać, jeżeli ktoś lepiej jest traktowany od nich. 

Takie brzemię nie musi nas przygniatać. Jezus zaprasza nas do swego odpocznienia w Nim, a cichość jest Jego pokrzepieniem. Cichy człowiek wcale nie martwi się o to, kto jest większy od niego, bo już dawno temu zadecydował, że ocena tego świata nie jest warta zachodu. W stosunku do siebie rozwija miłe poczucie humoru i uczy się mówić do siebie: "Ach, więc zostałeś pominięty? Ktoś inny był ważniejszy? Szeptali, że właściwie jesteś zupełnie byle kim. A teraz czujesz się zupełnie urażony, ponieważ świat mówi o tobie rzeczy, które sam o sobie mówiłeś? Właśnie wczoraj powiedziałeś Bogu, że jesteś niczym, prochem. Gdzie jest twoja konsekwencja. Dalej więc, upokórz się i przestań się martwić co myślą ludzie!" 

A.W. Tozer z książki Szukanie Boga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz