środa, 2 maja 2012

Moje bezradne serce jest bezużyteczną gliną

Tak, jak źródłem wszelkiego dobra w życiu ludzkim jest Bóg, tak samo źródłem duchowej wrażliwości jest Bóg. Na tym polega suwerenność panowania Boga, a czują ją nawet ci, którzy w niewystarczający sposób podkreślają to w swej teologii. Pobożny Michał Anioł wyznał to w swym sonecie:

Moje bezradne serce jest bezużyteczną gliną, bo samo z siebie nie może się nakarmić.

Tyś jest nasieniem dobrych i świętych dzieł, które wschodzą do życia, gdy dajesz rozkaz. Dopóki nie pokażesz nam Swej prawdziwej drogi, żaden człowiek jej nie znajdzie. Ojcze, Ty Sam musisz nas prowadzić!
Słowa te zastępują wszelkie rozprawy na temat głębokości i powagi świadectwa tego wielkiego chrześcijanina.

Ważne jest, by rozpoznać, że Bóg w nas działa, a jednak ostrzegam przed zbyt wielkim zajęciem się tą myślą. Może bowiem doprowadzić do całkowitej bierności. Bóg nie uczyni nas odpowiedzialnymi za zrozumienie tajemnicy wybrania, przeznaczenia i niezależności Bożego panowania. Najlepszą i najbezpieczniejszą drogą do rozwikłania tych prawd jest wzniesienie oczu do Boga z głęboką czcią i powiedzenie: "O Panie, Ty wiesz". Rzeczy te należą do głębokiej i tajemnej Wielkości Wszechwiedzy Bożej. Wdzieranie się w te tajemnice może uczynić z nas teologów, ale nigdy świętych.

Wrażliwość to nie pojedyncza rzecz, a raczej złożone połączenie kilku elementów w duszy. Jest to pokrewieństwo, skłonność, czuła reakcja, pragnienie posiadania. Można z tego wywnioskować, że są tego różne odcienie, że może to mieć rozmaite, większe lub mniejsze natężenie, w zależności od poszczególnej osoby. Ćwiczenie może je wzmocnić, zaniedbanie - stłumić. Nie jest to niezależna od nas, przemożna siła spadająca na nas z góry. Jest to rzeczywiście dar od Boga, lecz należy go rozpoznać i zatroszczyć się o niego tak, jak o inne dary, jeśli ma osiągnąć cel, dla jakiego był dany.

Jeśli się tego nie zrozumie, stanie się to przyczyną niezwykle groźnego błędu popadnięcia we współczesną, formalną religijność. Myśl o dbaniu i ćwiczeniu, tak ważna dla świętych ludzi w przeszłości, nie znajduje teraz miejsca w całym naszym religijnym świecie. Jest zbyt mało atrakcyjna, zbyt pospolita. Domagamy się teraz błyskotliwości i szybkiej dramatycznej akcji. Pokolenie chrześcijan wyrastających wśród guzików i automatów niecierpliwi się na powolniejsze i mniej bezpośrednie metody osiągania celów. Próbujemy zastosować maszynowe, zmechanizowane metody w naszych stosunkach z Bogiem. Szybko czytamy jeden rozdział z Pisma świętego, krótko modlimy się i pośpiesznie biegniemy dalej, mając nadzieję nadrobienia naszego wewnętrznego bankructwa pójściem na nowe nabożeństwo, lub słuchaniem wzruszających opowieści przygód misjonarza, który ostatnio wrócił z daleka. Tragiczne skutki tego odbijają się na naszym stanie duchowym.

A.W. Tozer z książki Szukanie Boga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz